Następnego dnia rano przyszła
do mnie Wiktoria i przyniosła mi ubrania.
- Wskakuj w nie i możemy już
iść.
-Naprawdę? To cudownie. Daj
mi 15 minut.
Powiedziałam wstając z łóżka.
Przeprałam się i spakowałam ubrania w torbę. Gdy wyszłyśmy z budynku spotkała
mnie kolejna niespodzianka. Na parkingu czekał Tomek.
-Witaj. Jak się czujesz?
-Dobrze. To co odwiozę was do
domu.
-Nie. Najpierw jedziemy do
klubu- wtrąciłam.
-Nie chcesz odpocząć?
-Chce załatwić sprawę z ligą.
- W takim razie kurs do
klubu.
Z trener i lekarzem zespołu
uzgodniłam szczegóły ligi i mojej gry. Gdy wyszłam z gabinetu, Wiki i Tomek od
razu zaczęli zadawać pytania:
- Pani kapitan jak będzie
wyglądał najbliższy mecz?
-W najbliższym z Będzinem nie
zagram. A waszym kapitanem w zastępstwie będzie….. I tego dowiecie się przed
meczem. Bo oczywiście przyjdę.
-A kiedy ty wracasz?
-Najprawdopodobniej na drugi
mecz. Ale to jeszcze niepewne.
-Czyli możemy już jechać do
ciebie do domu?
-Jeszcze rzeczy Wiki.
-Daria. Ja poszłam sama i je
zabrałam.
-Jesteś nieodpowiedzialna ale
dobrze, że nic ci nie jest. W takim razie możemy jechać do domu-postanowiłam.
W mieszkaniu czekała mnie
kolejna niespodzianka. Czekał tam Daniel z obiadem. Całe popołudnie i wieczór
przegadaliśmy rozmawiając o nas i o siatkówce. Tomek i Daniel wyszli przed
północą.
-O matko!! Tomek jest
cudowny- westchnęłam.
- Chyba ktoś tu się zakochał-
powiedziała z uśmiechem na twarzy.
-On jest po prostu ideałem.
Ale dość gadania idziemy spać, bo jutro trzeba iść na trening.
Zasnęłam szybko. Następnego
dnia rano wstałam o 9:00 i obudziłam Wikę. Zjadłyśmy śniadanie i poszłyśmy na
trening. Ja siedziałam na ławce obok naszego statystyka, a dziewczyny grały. Ze
smutkiem patrzyłam na to co się działo. Pod koniec treningu do hali wtargnął
Igor.
-Wiktoria!!! Idziesz ze mną!-
zaczął krzyczeć i szarpać Wikę.
-Nie! Nie jestem twoją
własnością!
W tym momencie przeskoczyłam
przez bandę i podbiegłam do miejsca szamotaniny.
-Zostaw ją ty bydlaku!- wtrąciłam
się.
-Nie wtrącaj się, bo
dostaniesz!- zagroził mi.
Miałyśmy pecha bo akurat
teraz nie było nikogo oprócz mnie i Wiki. Na szczęście w tym momencie do hali,
zaalarmowani krzykami wbiegli Tomek i Daniel:
-Zostaw je!- krzyknął Tomek.
Chłopaki szybko obezwładnili
Igora i wezwali policje. Po całym zajściu Daniel odwiózł nas do mojego
mieszkania. Tomek postanowił, że tą noc spędzi u mnie, żebyśmy czuły się
bezpieczne.
Następnego dnia rano całą
sprawę zgłosiliśmy na policje. Wieczorem w siedzibie naszego klubu odbywał się
mecz juniorów. Zostaliśmy zaproszeni w charakterze obserwatorów. Po meczu
mieliśmy podpowiedzieć kilka szczegółów. Dzieciaki wymiatały. Można było
znaleźć kilka drobiazgów, które trzeba podszlifować ale ogólnie było
fantastycznie. Między setami podszedł do mnie Tomek, który poprosił mnie o
rozmowę na osobności. Zdziwiona poszłam z nim w ustronne miejsce.
-Daria! – zwrócił się do mnie
wzbudzając we mnie dziwne uczucie.
-Tak?
-Nie wiem jak ci to
powiedzieć.
-Najlepiej po prostu-
poradziłam mu.
Tomek wziął głęboki oddech,
przymknął oczy i rzekł:
-Kocham Cię!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz