wtorek, 3 marca 2015

Rozdział IX „Dzień przełamania”



            W sobotę wstałyśmy bardzo wcześnie. Od rana chodziłyśmy zdenerwowane. Ja i Wika postanowiłyśmy pójść na basen chwilę popływać. Weszłam do wody i od razu poczułam odprężenie. W pewnej chwili gdy płynęłam na grzebiecie zderzyłam się z kimś.
-Przepraszam bardzo- mówiłam i odwracałam się jednocześnie.
-Nic się nie stało- ujrzałam uśmiechniętą twarz Karola.
-Wyglądasz na strasznie zdenerwowana. To nic na basenie takie zderzenia to normalność.
-Wiem. Nie o to chodzi.
-Coś się stało?
-Za osiem godzin gramy mecz a ja boję się, że znowu nawale.
-Nie będzie tak źle.
-Oby. Dobrze nie zabieram więcej czasu. Jeszcze raz przepraszam i miłego dnia.
-Nawzajem- uśmiechnął się do mnie.
Poszłam do pokoju wysuszyłam włosy i spokojnie relaksowałam się przy muzyce. Jak się później okazało zasnęłam.  Około 13:00 do mojego pokoju wbiegła Wiktoria:
-Daria!- krzyknęła.- Wstawaj. Wiesz która godzina? Pakuj torbę i jedziemy.
-Już wstaje- zerwałam się i w ciągu 15 minut byłam gotowa.
-Szybka jesteś. Zadzwoń jeszcze do Tomka bo się martwi. Telefonował do mnie i mówił, że próbował się do ciebie dodzwonić a ty nie odbierasz.
-Dobra dzięki- odpowiedziałam wymuszając na twarzy uśmiech. Szybko porozciągałam się przy piosenkach typu „Daj z siebie wszystko”. W pewnej chwili do moich drzwi ktoś zapukał.
-Proszę-krzyknęłam.
-Cześć. Jak samopoczucie?- zapytał Karol.
-Witaj. Dobrze.
-Słuchasz fajnej nuty. Mnie też ta piosenka pobudza do działanie.
-I budzi- zaśmiałam się.
-Nie przeszkadzam ci już.
-Ale ni przeszkadzasz.
-Pójdę już. Musisz się skoncentrować. Przyszedłem przekazać, że cała drużyna trzyma za was kciuki.
-Dzięki. Przyda nam się doping. Do zobaczenia później-powiedziałam wychodzącemu Kłosikowi.
-Powodzenia-odpowiedział i zamknął drzwi.
Na hali tuz przed meczem okropnie się stresowałam. W pewnym momencie wszedł na trener. –Daria! Mogę cię prosić?
-Tak- odpowiedziałam lekko zdziwiona.
-Przed wylotem był u mnie Tomek-zaczął.- Poprosił mnie o to, żebym przed meczem przekazał ci ten list.
-Dziękuję-o odpowiedziałam i weszłam do szatni.
W treści listu przeczytałam:
            Kochana Dario!
Nie denerwuj się. Na pewno dacie radę. Jesteście najlepsze. Chciałabym cię teraz przytulić i prosto w oczy powiedzieć ci, że… „Kocham cię nieprzytomnie jak zapalniczka płomień, jak sucha studnia wodę”
                                                                       Tomek.
Od razu się uspokoiłam i rozluzowałam. Wstałam i krzyknęłam:
-Dziewczyny damy rade!!
-Idziemy i pokażemy im na co na stać- przyłączyła się z uśmiechem od ucha do ucha Wiktoria.
-Kto wygra mecz?- zapytałam jak zawsze.
-Bełchatów!!- krzyknęły z całych sił.
Wyszłyśmy na boisko bojowo nastawione. Trener przedstawił pierwszą szóstkę.
-Idą tak: Asia, Kasia, Gosia, Kinga, Wiktoria i Daria.
Wybiegłyśmy i rozpoczął się pełen emocji mecz. Był to tak naprawdę pewien paradoks. Włoszki prowadziły przez większość setów a my je wygrywaliśmy. Gdy ostatnia piłka wpadła zdezorientowane ale szczęśliwe zaczęłyśmy się cieszyć. Właśnie wtedy podszedł trener i powiedział:
-Dziewczyny wiecie, że ten mecz był transmitowany? Oglądało was miliony polskich kibiców. A teraz poparcie tam-wskazał nam grupkę ludzi ubranych w koszulki kibica naszego zespołu.
-Idźcie i rozdajcie im kilka autografów.
Jeszcze bardziej zdziwione podeszłyśmy do kibiców:
-Pani Wiktorio! Można autograf?- krzyknęła któraś z obecnych tam dziewczyn.
-Mogę prosić o zdjęcie-usłyszałam a gdy spuściłam wzrok ujrzałam góra siedmioletniego chłopca.
-Oczywiście- odpowiedziałam uśmiechając się do małego kibica.
Kibice zrobili sobie ze mną kilka fotek i rozdałam kilka autografów. Na koniec podszedł do mnie Mariusz Wlazły z Michałem Winiarskim:
-Możemy o zdjęcie i autografy dla naszych synów.
-Oczywiście- odpowiedziałam z uśmiechem.
-To był cudowny mecz.
-Dziękuję.
Wreszcie po dwóch godzinach wróciłam do szatni. Na moim telefonie pojawiło się mnóstwo SMS-ów z gratulacjami i jedno nieodebrane połączenie… od Tomka. Od razu oddzwoniłam do mojego ukochanego:
-Hej kotek. Dzwoniłeś?
-Tak kochanie-z drugiej strony odpowiedział roześmiany głos.-To był cudowny mecz. Gratuluje wygranej misiu.
-Dziękuję. Przekaże dziewczynom. Kochanie ja muszę już kończyć, bo musimy zwolnić szatnię na kolejny mecz. Oglądaj, bo nasze skrzaty grają.
-Wiem. Kocham cię.
-Ja ciebie też. Do zobaczenia jutro.
-Pa kochana.
Po skończonej rozmowie przebrałam się i poszłam na trybuny. To był kolejny pojedynek: Polska vs Włochy. Mecz był trudny ale udany. Każdy set rozstrzygał się na przewagi. Skrzaty wygrały 3-0.
-To zwycięstwo, dla obu zespołów było ważne. Obie drużyny z lepszym bilansem setowym znajdują się na pierwszym miejscu w danej grupie-powiedział jeden z komentatorów.
_________________________________________________________________
Kolejny rozdział :) Komentujcie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz