______________________________________________________________________________
Staliśmy i patrzyliśmy na lekarza czekając na wyrok.
-Żyje, ale zapadła w śpiączkę- oświadczył i spuścił głowę.
-Co…. Co teraz?- zapytała mama.
-Jej stan jest bardzo ciężki ale mamy dobre przeczucia. Jest
bardzo silna i dzielenie walczy.
-Dobrze- zaczęłam.- załóżmy, że rany się zagoją, wszelakie
obrzęki zaniknął i co wtedy?
-To daleka droga. Ale wtedy będą potrzebne kroki do
wybudzenia. Państwu radzę pojechać do
domu i odpocząć.
-Mogę do niej wejść?- zapytała mama.
-Niestety nie. Ewa potrzebuje odpoczynku.
-Mamo, tato chodź pojedziecie do nas. Odpoczniecie wrócimy
tu jutro.
-Dobrze córuś.
Pojechaliśmy do domu. Postanowiłam skoczyć do sklepu, zrobić
małe zakupy i coś ugotować. Założyłam kurtkę, wzięłam torebkę i wyszłam.
Z
perspektywy Tomka:
Gdy Daria
wyszła, zadzwonił do mnie telefon. Był to Kamil:
-Siema, Kamil. Co tam?
-Tomek. Ja chyba zabiłem człowieka- gdy to usłyszałem
zamurował mnie.
-Co ty gadasz?
-Wczoraj wieczorem poszedłem do kumpla oglądać mecz i
troszkę mi się film urwał. Dzisiaj rano zadzwoniła do menie Oliwka, żebym
wracał do domu bo musimy pogadać.
-I wróciłeś samochodem?
-Tak- gdy to usłyszałem ręce mi opadły.
-Chłopie, popierdzieliło cię doszczętnie? I co było dalej?
-Wiesz, że lubię ostrą jazdę. No i potraciłem jakąś
dziewczynę na pasach.
-Kamil, tylko mi nie mów, że3 to było pod naszym blokiem
dzisiaj rano.
-No dokładnie.
-Zabije cię, draniu!!!- rozłączyłem się, rzuciłem telefon o
podłogę i wybiegłem z domu.
W kilka minut byłem pod blokiem Oliwki i Kamila.
Z perspektywy Darii.
W sklepie zadzwonił mój telefon:
-Kochanie, Tomek wybiegł z domu mówiąc, że zabije jakiegoś
Kamila. Był naprawdę zdenerwowany.
-Ja chyba wiem o jakiego chodzi. Mamo będę później.
Gdy to usłyszałam wybiegłam na ulicę i złapałam taksówkę.
Wbiegając na trzecie piętro bloku, w którym mieszka Oliwka, słyszałam krzyki.
Wpadłam do domu, załapałam Tomka, który właśnie uderzał Kamila.
-Tomek!- krzyczałam a on nie reagował. –Tomek do cholery!!!
Co ci odwaliło?
-To on! Po pijaku potrącił twoją siostrę!
Poczułam jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Ne wierzyłam w
to co słyszę.
-Nie! To prawda?- zapytała w jeszcze większym szoku Oliwka,
która właśnie wróciła z treningu.
- Tak to ja.
-Ty sukinsynu- Oliwka, uderzyła Kamila i wybiegła.
-Wzywam policje- powiedział Tomek.
-Tak, ja ci tego nie wybaczę- zapłakała Oliwka.
Po powrocie do domu usiadłam w
sypialni wpatrzona w okno i zdałam sobie sprawę, że świat mi się dzisiaj
zawalił. Popłynęły mi, po raz kolejny tego dnia, łzy. W tym momencie wszedł
Tomek:
-Kochanie. Chodź do kuchni.
Zrobiłem spaghetti. Nie jadłaś dzisiaj prawie nic.
-Nie jestem głodna.
-Musisz jeść. Musisz mieć siłę-
szeptał mi do ucha.- Nie możesz się załamać. Potrzebujemy ciebie w tym trudnym
czasie. Rodzice, Oliwka i ja- zakończył i pocałował mnie.
- Cieszę się, że jestem ze mną.
-No już, chodź bo ostygnie.
Zjedliśmy kolację i postanowiliśmy iść spać. Postanowiłam,
że jutro przed treningiem, bo nie wytrzymałabym siedząc w domu i myśląc o tym
co się stało, pójdę do Ewki. Rano wstałam przed 7. Tomek również się obudził:
- Już wstajesz?
-Idę coś zjem, przebiorę się i idę do Ewki a potem na
trening.
-Jesteś pewna, że chcesz wrócić do treningów? Przysługuje ci
kilka dni wolnego.
-Co ty pieprzysz?- uniosłam się.- Jak zostanę w domu i będę
patrzyła na rodziców, których strach zjada od środka to za kilka dni wyląduje w
psychiatryku.
-No dobrze kotuś. Przygotuje ci coś na śniadanie. Co byś zjadła?
- Coś co łatwo zrobić.
-No to może omlet z kurkami?
-A gdzie ty o tej porze kurki znajdziesz?
-Wczoraj twoja mama przywiozła.
-A no to tak. To ja idę się umyć.
W łazience spędziłam kilkanaście minut. Wzięłam prysznic,
umyłam zęby, uczesałam włosy i kłosa, przeciągnęłam rzęsy tuszem i
wyszłam. Gdy jadłam śniadanie, wstali
rodzice:
- Kochanie już wstałaś?
-Lecę n trening ale
najpierw do szpitala.
-To my zabierzemy się z tobą.
-Ja zaraz wychodzę więc pojadę autobusem, w korki się nie
wepcham, a wam zostawię mój samochód.
-No dobrze.
Zjadałam śniadanie i poszłam spakować torbę. Postanowiłam
poprosić Tomka żeby zawiózł rodziców. Gdy ten się zgodził, pocałowałam go i
wyszłam. Po 15 minutach czekania przyjechał mój autobus. W naszym mieście
sportowcy są traktowani jak zwykli ludzie i to mi bardzo odpowiada. Po 30
minutach byłam przed szpitalem. Weszłam na Oddział Intensywnej Terapii,
przywitałam pielęgniarki i zapytałam o Ewę.
-Sala nr. 10. Korytarzem prosto i w lewo. Pierwsza sala po
prawej stronie. Weszłam do Sali, usiadłam na taborecie obok łóżka i przywitałam
się:
-Cześć kochana- ucałowałam jej czoło.- Dzisiaj jestem
troszkę wcześnie, ale zaraz lecę na trening. Przyniosłam ci maskotkę naszej
drużyny. Wiesz, że Tomek mi się oświadczył? Wiesz, przecież dlatego tu
przyjechałaś. Rodzice przyjadą później. Jak wychodziłam to mama już wstała a
tata jeszcze troszkę łóżko okupywał. Tomek też potem przyjdzie. Nie wiem czy
wejdzie ale będzie. Michał ma wieczorem przyjechać. I też pewnie do ciebie
zajrzy. Ja przyjdę wieczorem albo jutro. Pojutrze wyjeżdżam na dwa dni na mecz.
Przed wyjazdem do ciebie przyjdę. A ja wrócę to przyjdę powiedzieć ci jak było.
Posiedziałam z Ewą ok. 20 minut. Gdy pożegnałam się,
wyszłam. W drzwiach wyjściowych spotkałam Tomka wraz z rodzicami:
-Daria, podrzucę cię na trening.
-Jak chcesz ale będziesz tak jeździł?
-Muszę z tobą porozmawiać.
-No dobrze.
W drodze do klubu siedziałam spięta i czekałam na słowa
Tomka.
-Daria, będę musiał złożyć zeznania oskarżające Kamila.
Proszę porozmawiaj z Oliwką. Nie chcę żeby miała do mnie żal. Ale jak patrzę na
cierpienie Ewki i wasze to szlag mnie trafia.
-Co ja mam jej powiedzieć? „Hej Oliwka. Wiesz Tomek musi
oskarżyć twojego męża i pewnie Kamil pójdzie siedzieć ale chyba mu wybaczysz
nie?” Tak to sobie wyobrażasz?
-Wiem jak to zabrzmiało ale nie mogę inaczej.
-Rozumiem i Oliwka też to zrozumie ale musisz powiedzieć jej
to sam. Zresztą pogadamy po treningu w domu. Pa, kocham cię.
-Pa.
Gdy weszłam
do hali poczułam złość i chęć jej odreagowania. Miałam jeszcze 40 minut do
treningu poszłam się przebrać. Boisko było wolne więc wzięłam piłkę i zaczęłam
odbijać ją o ścianę z jak największą siłą. Po kilku minutach przyszedł nasz
trener:
-Daria- zaczął.- Chcesz pogadać?
Odłożyłam piłkę i usiadłam obok niego.
-To mnie przerasta. Ewka i śpiączce, rodzice chodzą nieobecni i jeszcze Tomek musi oskarżyć Kamila.
-O co?- zdziwił się trener.
-Bo….. to on potrącił Ewkę i uciekł.
-No to się narobiło. Byłaś dzisiaj u siostry?
-Byłam. To mnie przeraża. Ona leży taka bezbronna,
nieruchoma, nieobecna. Nie wiadomo czy przeżyje.
-Powiedz mi, dlaczego przyszłaś na trening?
-W domu oszaleje. Nie wiem co ze sobą zrobić. Patrzę na
rodziców i serce mi się kraje. Tomek mocno mnie wspiera ale ja muszę o tym na
chwile zapomnieć i odreagować zanim oszaleje.
-Rozumiem. A na mecz do Ostrowca chcesz normalnie jechać?
-Tak. Długo się nad tym zastanawiałam ale chcę jechać. Muszę
dać Ewce znać, że żyje normalnie i czekam na nią. I dziewczyn też nie zostawię.
Nie mogę.
-Dobrze. To zaczynamy.
Po treningu pogadałam chwilę z dziewczynami i dostałam do
nich moc pozytywnej energii i kupę wsparcie. Kocham moją drużynę, jesteśmy
jedną wielką rodziną
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz