czwartek, 10 grudnia 2015

Rozdział XXXVI- „Oczekiwanie i ta niepewność”



 Na ten rozdział nie musieliście czekać tak długo. Dzisiaj troszkę emocji i niepewności. Oraz mała niespodzianka. w wyglądzie i urozmaiceniu opowiadania. Życzę miłego czytania. :)
_____________________________________________________________________________________




 
            Z perspektywy Darii:


Gdy tylko przez okno ujrzałam, jak postać bezwładnie przelatuje nad samochodem przeraziłam się. Szoku doznałam, kiedy w tej osobie dostrzegłam moją siostrę. Wybiegłam z domu tak jak stałam. Nieważne było, że jest zimno. Tomek wybiegł za mną. Gdy tylko dopchałam się do miejsca wypadku, zobaczyłam jak jakiś chłopak reanimował moja małą siostrę. Mama stała z przerażeniem zajmującym całą twarz  a tata wzywał karetkę. Tomek postanowił zmienić chłopaka i teraz to od niego zależało życie mojej siostry. Trzymałam ja za rękę, głaskałam jej włosy i szeptałam:
-Nie zostawiaj mnie! Ewa, proszę zostań z nami. Kocham cię! Wszystko się ułoży tylko walcz!
W jednej chwili wszystkie szczęśliwe chwile, spędzone w jej towarzystwie, przemknęły mi przez myśl. W tym momencie przyjechała karetka i przejęła Ewkę.
            Z Perspektywy Tomka.
Gdy przyjechało pogotowie to oni zaczęli reanimować Ewę. Ja z jeszcze większym przerażeniem przytuliłem Darię. Gdy lekarz wypowiedział „ Wróciła” odetchnąłem ale to był dopiero początek. Zauważyłem, że wybiegliśmy w samych piżamach a był listopad. Zabrałem moja narzeczoną do domu, gdzie się przebraliśmy i natychmiast pojechaliśmy do szpitala. Daria do niczego nie miała głowy. Przed szpitalem chwyciłem więc za telefon i wykręciłem numer do jej trenera.
-Dzień dobry.
-Witaj.
-Przepraszam, że tak wcześnie ale chciałem Pana poinformować, że Darii dzisiaj na treningu nie będzie.
-Coś się stało? Chora jest czy za mocno świętowaliście zaręczyny?- zaśmiał się.
-Darii siostra chciała zrobić jej niespodziankę i przyjechała razem z  rodzicami do Bełchatowa. I Ewę tuż przed naszym blokiem potracił samochód.
-Co z nią?- zapytał wyraźnie przejęty.
-Nie za dobrze. Już na ulicy była potrzebna resuscytacja. Wyglądało to tragicznie. Uderzył w nią z ogromna prędkością. Więcej nic nie wiem. Dopiero dojechaliśmy do szpitala.
-Dobrze. Jak coś będziesz wiedział to zadzwoń. Będę zmuszony powiedzieć dziewczynom z drużyny. Jakby chciały się coś dowiedzieć to będę do ciebie dzwonił. Dobrze?
-Tak, to oczywiste. W końcu wszystkie są  jedna wielką rodziną.
-Leć już za Darią. Dowidzenia.
-Dowidzenia.
Biegiem dotarłem do recepcji. Rodzice Darii akurat odeszli od rejestracji.
-Jest na sali operacyjnej. Ale więcej możemy dowiedzieć się u ordynatora bo jest akurat wolny. Przyjmował Ewę ale natychmiast po wstępnym badaniu przewieźli ją na blok i wezwali chirurgów.
-No to idziemy-powiedziała , wciąż w szoku , Daria.
U ordynatora dowiedzieliśmy się, że doznała wielonarządowego urazu, pojawił się również krwiak, którego muszą usunąć operacyjnie, podejrzewają też uraz kręgosłupa i ma złamaną nogę i rękę. Brzmiało to okropnie ale to co powiedział później zabrzmiało jak wyrok.
-Muszą się państwo przygotować na najgorsze.
Daria w tej chwili wybuchła płaczem i wybiegła z gabinetu. Już wstałem by biec za nią, kiedy zatrzymał mnie lekarz:
-Proszę jej to dać- podał mi tabletkę.- To na uspokojenie.
Pobiegłem jej szukać. Znalazłem ją przed szpitalem. Siedziała skulona pod ścianą i płakała. Podszedłem  do niej, podałem jej lek i przytuliłem.






 Gdy lek zaczął działać, podniosła głowę i zaczęła mówić:
-Jak ja ją kocham. A co jeśli…jeśli ona umrze.
-Nie gadaj bzdur! Wszystko się ułoży.
-Ale słyszałeś co mówił lekarz. Jak jej się coś stanie…..
-Cichutko, kochanie. Mówię ci, że wszystko się ułoży. Zobaczysz.
-Obyś miał racje.
-Wracajmy bo mama tam z tatą pewnie wychodzą z siebie. Powinniśmy być teraz razem.
-Tak, idziemy.
Daria wstała otarła policzki mokre od łez i weszliśmy do szpitala. Pod salą operacyjną czekaliśmy na wiadomość. Nieważne jaką. Najgorsza była ta niepewność. W pewnej chwili zadzwonił mój telefon to trener Darii.
-Słucham.
-I jak wiecie już coś? Jak ona się czuje?
-Nie jest dobrze. Lekarze kazali nam się nastawić na najgorsze.
-O Boże. Jak Daria to znosi?
-Zanim lekarz dał jej leki uspokajające to wybiegła ze szpitala i płakała. Teraz już jest lepiej ale nadal roni łzy. Czekamy na wynik operacji. Najgorsza jest ta niepewność- poczułem jak mi robi się mokro pod powiekami. 
-Daj znać jak wynik operacji. Napisz czy wszystko ok.
-Dobrze.
Rozłączyłem się i czekaliśmy dalej. Przed salą spędziliśmy ok. 6 godzin. Chodziliśmy, siedzieliśmy, chodziliśmy i tak na zmianę. Myślami byliśmy przy tych chwilach sprzed naszego bloku. Gdy wyszedł lekarz wszyscy w jednej chwili staliśmy na równe nogi.
-I co z nią?- wręcz wykrzyczała Daria.
-Żyje, ale jej stan nadal jest ciężki. Musi walczyć. Pokazała, że jest silna ale to jeszcze nie koniec.
-Co teraz z nią będzie?- zapytałem.
-Najbliższe dni będą decydujące.
-Możemy ją zobaczyć?- zapytała mama Darii.
-Ale tylko na chwilę i tylko jedna osoba. Proszę przed sala możecie być wszyscy.
Gdy w milczeniu szliśmy pod salę z wielkim, czerwonym napisem OIOM, mama odezwała się.
-Daria, wejdź do niej.
-A ty albo tata nie chcecie?
-Nie będę mógł patrzeć jak ona cierpi- powiedział tata Darii.
-Dobrze- powiedział Daria, biorąc głęboki oddech.
Przed salą, zanim weszła, przytuliła się mocno do mnie i weszła.



                        Z perspektywy Darii:

Weszłam do sali i od razu chciałam płakać. Zobaczyłam moją, kochaną siostrę. Poprzypinaną do różnorakich kabelków i aparatów. Było cicho. Słuchać było tylko dźwięk aparatury. Usiadłam na stołku obok jej łóżka i złapałam ją za rękę.
-Ewuś, jestem tu- szepnęłam.-Wiem, że mnie słyszysz. Musisz walczyć, słyszysz? Walczyć. Rodzice też tu są, ale przed salą. I Tomek też. Wszyscy trzymamy za ciebie kciuki. Czekamy aż się obudzisz.
W tym momencie maszyny zaczęły piszczeć, spojrzałam na monitor i dostrzegłam to……




Lekarz wyprosił mnie z sali i rozpoczął walkę o życie mojej siostry. Stałam oparta rękami o szybę drzwi i płakałam.
-Ewa!!!! Ewuś!!!! Siostrzyczko!!!!
Krzyczałam w niebo głosy. Pielęgniarka wyprosiła nas na poczekalnię, z której nie było widoku na salę OIOM. Po kilkunastu minutach wyszedł lekarz. Stanęliśmy przy nim i czekaliśmy na wiadomość……


________________________________________________________________________
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz