Rano
wstaliśmy ok. Zjedliśmy porządne śniadanie i poszliśmy na poranny trening.
Przed chłopakami trzeci mecz półfinałowy z Gdańskiem. W naszej hali Energia.
Natomiast my miałyśmy przed sobą mecz półfinałowy z Budowlankami Łódź. Ma się
on odbyć w sobotę w hali w Łodzi. My trening miałyśmy na hali a chłopcy na
siłowni. O 12 wróciliśmy do domu. Chwilę odpoczęliśmy. Tomek postanowił, że
zrobi obiad. Po lekkim posiłku, ponownie poszliśmy na trening. Tym razem my na
siłowi, a chłopaki na hali. Już następnego dnia mieli mecz i Tomek wrócił
później ode mnie więc musiałam zrobić kolacje. Następnego dnia chłopaki mieli
poranny ,lekki, trening na siłowni. My natomiast na hali. Po południu chłopaki
omawiali taktykę, a my ćwiczyłyśmy na siłowni. Mecz zaczął się o 18:00. Siedziałam
w specjalnym miejscu, jak zawsze. Na początku sytuacja naszych chłopaków nie
wyglądała za ciekawie. Przegrywali 21:15. Coraz bardziej było słychać kibiców
gości. Widząc tą sytuację poderwałyśmy się do dopingu. Kibice naszej drużyny przejęli
inicjatywę i zaczęli jeszcze głośniej skandować. Nasza drużyna poczuła wiatr w
żaglach. Zaczęli odrabiać straty, przy zagrywkach Mariusza. Gonili, ale tego
seta musieli spisać na straty. Zakończył się wynikiem 25:23. Drugi set to
zupełnie inna bajka. „Całkowita dominacja bełchatowian” jakby to powiedzieli
komentatorzy. Wygrali 25:18. Trzeci i czwarty również poszedł łupem naszych
chłopaków, jednak gdańszczanie walczyli. Wygrali, odpowiednio, 25:22, 27:25,
dzięki zagrywkom Mariusza. To właśnie on „zgarnął” statuetkę MVP. Cieszyliśmy
jak dzieci, z awansu do finału, w którym już czekał na nich ku zaskoczeniu
wszystkich, zespół z Jastrzębie. W czwartek miałyśmy dwa treningi. Tomek czekał
na mnie w domu, bo mieli dzień wolny. Gdy po drugim treningu, ok. 18, wróciłam
do domu, czułam się kompletnie wypompowana. Zero sił na cokolwiek. Z wielkim
trudem otworzyłam drzwi do domu. W progu przywitał mnie Jaskier i mój ukochany
Tomek:
-Wyglądasz jak z krzyża zdjęta. Daj rzeczy i idź usiąść.
Zaraz do ciebie przyjdę.
-Dziękuję. Kochany jesteś- pocałowałam go i usiadłam na
kanapie.
Dwie minuty później, gdy Tomek miał zasiąść przy mnie, ktoś
zadzwonił do drzwi domu. Poderwałam się, ale mój kochany powiedział, że on
otworzy.
-Dobry wieczór, Tomku. Przepraszam, że tak później, ale Daria
zapomniałam odebrać wyników badań.
-Dobry wieczór- odpowiedział. – A coś z nimi nie tak?
-Wszystko w porządku, ale jutro naszego lekarza niema i
dlatego przychodzę.
-Proszę, niech pan wejdzie.
-Witam ponownie trenerze- przywitałam się, zwlekając się z
łóżka.
-Leż, leż. Należy ci się. Dałaś dziś z siebie wszystko.
Każda z was jest waleczna, ale ty najbardziej i dlatego jesteś kapitanem.
-Dziękuję, trenerze.
-To ja już pójdę. Jutro widzimy się o 10 na treningu, a o 15
wyjeżdżamy.
-Dobrze, będę punktualnie.
Gdy trener wyszedł, Tomek oświadczył mi, że przychodzi do
niego Daniel oglądać mecz naszych piłkarzy. Po kilku minutach Daniel, wszedł do
naszego mieszkania. Usiadłam razem z chłopakami, ale po kilku minutach nudnego
meczu, usnęłam.
Z
perspektywy Tomka
Przed 20 wpadł do mnie Daniel. Usiedliśmy na kanapie i
oglądaliśmy mecz. Daria usiadła razem a nami. Ale po kilku minutach zasnęła mi
na ramieniu. Gdy się zorientowałem wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni.
Przykryłem ja kocem i wróciłem do Daniela.
-Wiktoria zasnęłam zanim jeszcze wyszedłem. Dla nich
naprawdę to najważniejsze mecze w ich historii.
-Bo nasz kobiecy zespół jeszcze nigdy nie grał w półfinale
OrlenLigi.
-Myślę, że wygrają z łodziankami.
-Oby-odpowiedziałem i obaj zagłębiliśmy się w meczu.
Z
perspektywy Darii.
Rano obudziłam się ok8. Wstałam i cichutko zrobiłam poranną
toaletę, bo Tomek jeszcze spał. Miałam jeszcze dwie godziny do treningu.
Zjadłam śniadanie i spakowałam torbę na wyjazd, aby później więcej czasu
poświęcić Tomkowi. Przed 9, mój śpioch wstał. Zjadła śniadanie i postanowił, że
odwiezie, mnie i Wikę, na trening. Na ostatnim treningu na naszej hali, przed
pierwszym meczem półfinałowym, zmotywowałyśmy się. Ponownie dałyśmy z siebie
wszystko. Do domu wróciłam ok. 11. Tomek również, wrócił wtedy do mieszkania.
Spotkaliśmy się na klatce. On jechał winda a ja szłam po schodach:
-Tomek-zawołałam go.- Mamy 3 godziny dla siebie.
-To co obiad a potem…?
-Zobaczymy- uśmiechnęłam się.
Zanim zasiedliśmy do obiadu, do naszych drzwi zapukał
Mariusz. Poszłam otworzyć:
-Cześć, Daria. Jest Tomek?- zapytał, uśmiechnięty jak
zawsze.
-Cześć. Pewnie, że jest. Proszę wejdź.
-Siema- przywitał się Mariusz.
- Ma się- zaśmiał się Tomek.
-Masz może chwilkę czasu, bo mam twoje statystyki z
ostatniego meczu. Przyszedłem w imieniu trenera.
-Tak ogólnie to miałem ten czas poświęcić Darii…
-Kocie, nie przeszkadzajcie sobie.
-To usiądź z nami- zaproponował Mariusz.
-Właśnie- powiedział Tomek i wszyscy razem zasiedliśmy w
salonie.
Gdy zobaczyłam, skuteczność procentową Tomka, byłam lekko
zdziwiona:
-Dużo piłek z przesuniętych grałeś, ale tylko w drugim i
trzecim secie.
-Bo wtedy Aleksa zmienił Nikolasa.
-To już rozumiem.
Statystyki były genialne: 75% w zagrywce w tym trzy asy, 80%
a ataku i 10 bloków. Mariusz był u nas
ok. godziny. Resztę czasu, czyli ok. 2 godzin, spędziliśmy sami. Przed 14:40 do
drzwi zapukała Wiktoria:
-To co Daria, idziemy?- zapytała.
-Pewnie.
Wzięłam torbę, pogłaskałam Jaskra i mocno przytuliłam Tomka.
-Powodzenia- krzyknął z okna.
-Nie dziękuję- uśmiechnęłam się i posłałam mu całusa.
Przed klubem byli już wszyscy, łącznie z Oliwią. Po 15
wsiadłyśmy do autokaru i wyjechałyśmy do Łodzi, gdzie miałyśmy rozegrać dwa
pierwsze mecze o finał. Na miejscu byłyśmy kilka chwil później. Pierwszy
trening na hali odbył się tego samego dnia wieczorem. Obiekt jest podobny do
naszego. Po treningu zjadłyśmy pożywną kolacje i poszłyśmy do pokoi.
________________________________________________________________________________
Kochani kolejny rozdział opowiadania. Mam nadzieję że wam się podoba. Zapraszam do komentowania. Handballowa na zawsze. dziękuję za czynny udział w komentowaniu. To motywuje mnie do pisania :)
Nie ma za co :) Mój czytelniczy obowiązek toi komentowanie dobrych rzeczy :D A jak stara śpiewka głosi czekam na następne :)
OdpowiedzUsuńNiedługo dodam bo już kończę XIX a potem biorę się za XX :)
Usuń