sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział XVIII – „Ciężka praca”



            Rano wstaliśmy ok. Zjedliśmy porządne śniadanie i poszliśmy na poranny trening. Przed chłopakami trzeci mecz półfinałowy z Gdańskiem. W naszej hali Energia. Natomiast my miałyśmy przed sobą mecz półfinałowy z Budowlankami Łódź. Ma się on odbyć w sobotę w hali w Łodzi. My trening miałyśmy na hali a chłopcy na siłowni. O 12 wróciliśmy do domu. Chwilę odpoczęliśmy. Tomek postanowił, że zrobi obiad. Po lekkim posiłku, ponownie poszliśmy na trening. Tym razem my na siłowi, a chłopaki na hali. Już następnego dnia mieli mecz i Tomek wrócił później ode mnie więc musiałam zrobić kolacje. Następnego dnia chłopaki mieli poranny ,lekki, trening na siłowni. My natomiast na hali. Po południu chłopaki omawiali taktykę, a my ćwiczyłyśmy na siłowni. Mecz zaczął się o 18:00. Siedziałam w specjalnym miejscu, jak zawsze. Na początku sytuacja naszych chłopaków nie wyglądała za ciekawie. Przegrywali 21:15. Coraz bardziej było słychać kibiców gości. Widząc tą sytuację poderwałyśmy się do dopingu. Kibice naszej drużyny przejęli inicjatywę i zaczęli jeszcze głośniej skandować. Nasza drużyna poczuła wiatr w żaglach. Zaczęli odrabiać straty, przy zagrywkach Mariusza. Gonili, ale tego seta musieli spisać na straty. Zakończył się wynikiem 25:23. Drugi set to zupełnie inna bajka. „Całkowita dominacja bełchatowian” jakby to powiedzieli komentatorzy. Wygrali 25:18. Trzeci i czwarty również poszedł łupem naszych chłopaków, jednak gdańszczanie walczyli. Wygrali, odpowiednio, 25:22, 27:25, dzięki zagrywkom Mariusza. To właśnie on „zgarnął” statuetkę MVP. Cieszyliśmy jak dzieci, z awansu do finału, w którym już czekał na nich ku zaskoczeniu wszystkich, zespół z Jastrzębie. W czwartek miałyśmy dwa treningi. Tomek czekał na mnie w domu, bo mieli dzień wolny. Gdy po drugim treningu, ok. 18, wróciłam do domu, czułam się kompletnie wypompowana. Zero sił na cokolwiek. Z wielkim trudem otworzyłam drzwi do domu. W progu przywitał mnie Jaskier i mój ukochany Tomek:
-Wyglądasz jak z krzyża zdjęta. Daj rzeczy i idź usiąść. Zaraz do ciebie przyjdę.
-Dziękuję. Kochany jesteś- pocałowałam go i usiadłam na kanapie.
Dwie minuty później, gdy Tomek miał zasiąść przy mnie, ktoś zadzwonił do drzwi domu. Poderwałam się, ale mój kochany powiedział, że on otworzy.
-Dobry wieczór, Tomku. Przepraszam, że tak później, ale Daria zapomniałam odebrać wyników badań.
-Dobry wieczór- odpowiedział. – A coś z nimi nie tak?
-Wszystko w porządku, ale jutro naszego lekarza niema i dlatego przychodzę.
-Proszę, niech pan wejdzie.
-Witam ponownie trenerze- przywitałam się, zwlekając się z łóżka.
-Leż, leż. Należy ci się. Dałaś dziś z siebie wszystko. Każda z was jest waleczna, ale ty najbardziej i dlatego jesteś kapitanem.
-Dziękuję, trenerze.
-To ja już pójdę. Jutro widzimy się o 10 na treningu, a o 15 wyjeżdżamy.
-Dobrze, będę punktualnie.
Gdy trener wyszedł, Tomek oświadczył mi, że przychodzi do niego Daniel oglądać mecz naszych piłkarzy. Po kilku minutach Daniel, wszedł do naszego mieszkania. Usiadłam razem z chłopakami, ale po kilku minutach nudnego meczu, usnęłam.
            Z perspektywy Tomka
Przed 20 wpadł do mnie Daniel. Usiedliśmy na kanapie i oglądaliśmy mecz. Daria usiadła razem a nami. Ale po kilku minutach zasnęła mi na ramieniu. Gdy się zorientowałem wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Przykryłem ja kocem i wróciłem do Daniela.
-Wiktoria zasnęłam zanim jeszcze wyszedłem. Dla nich naprawdę to najważniejsze mecze w ich historii.
-Bo nasz kobiecy zespół jeszcze nigdy nie grał w półfinale OrlenLigi.
-Myślę, że wygrają z łodziankami.
-Oby-odpowiedziałem i obaj zagłębiliśmy się w meczu.
                                   Z perspektywy Darii.
Rano obudziłam się ok8. Wstałam i cichutko zrobiłam poranną toaletę, bo Tomek jeszcze spał. Miałam jeszcze dwie godziny do treningu. Zjadłam śniadanie i spakowałam torbę na wyjazd, aby później więcej czasu poświęcić Tomkowi. Przed 9, mój śpioch wstał. Zjadła śniadanie i postanowił, że odwiezie, mnie i Wikę, na trening. Na ostatnim treningu na naszej hali, przed pierwszym meczem półfinałowym, zmotywowałyśmy się. Ponownie dałyśmy z siebie wszystko. Do domu wróciłam ok. 11. Tomek również, wrócił wtedy do mieszkania. Spotkaliśmy się na klatce. On jechał winda a ja szłam po schodach:
-Tomek-zawołałam go.- Mamy 3 godziny dla siebie.
-To co obiad a potem…?
-Zobaczymy- uśmiechnęłam się.
Zanim zasiedliśmy do obiadu, do naszych drzwi zapukał Mariusz. Poszłam otworzyć:
-Cześć, Daria. Jest Tomek?- zapytał, uśmiechnięty jak zawsze.
-Cześć. Pewnie, że jest. Proszę wejdź.
-Siema- przywitał się Mariusz.
- Ma się- zaśmiał się Tomek.
-Masz może chwilkę czasu, bo mam twoje statystyki z ostatniego meczu. Przyszedłem w imieniu trenera.
-Tak ogólnie to miałem ten czas poświęcić Darii…
-Kocie, nie przeszkadzajcie sobie.
-To usiądź z nami- zaproponował Mariusz.
-Właśnie- powiedział Tomek i wszyscy razem zasiedliśmy w salonie.
Gdy zobaczyłam, skuteczność procentową Tomka, byłam lekko zdziwiona:
-Dużo piłek z przesuniętych grałeś, ale tylko w drugim i trzecim secie.
-Bo wtedy Aleksa zmienił Nikolasa.
-To już rozumiem.
Statystyki były genialne: 75% w zagrywce w tym trzy asy, 80% a ataku i 10 bloków. Mariusz był  u nas ok. godziny. Resztę czasu, czyli ok. 2 godzin, spędziliśmy sami. Przed 14:40 do drzwi zapukała Wiktoria:
-To co Daria, idziemy?- zapytała.
-Pewnie.
Wzięłam torbę, pogłaskałam Jaskra i mocno przytuliłam Tomka.
-Powodzenia- krzyknął z okna.
-Nie dziękuję- uśmiechnęłam się i posłałam mu całusa.
Przed klubem byli już wszyscy, łącznie z Oliwią. Po 15 wsiadłyśmy do autokaru i wyjechałyśmy do Łodzi, gdzie miałyśmy rozegrać dwa pierwsze mecze o finał. Na miejscu byłyśmy kilka chwil później. Pierwszy trening na hali odbył się tego samego dnia wieczorem. Obiekt jest podobny do naszego. Po treningu zjadłyśmy pożywną kolacje i poszłyśmy do pokoi. 
________________________________________________________________________________
Kochani kolejny rozdział  opowiadania.  Mam nadzieję że wam się podoba. Zapraszam do komentowania. Handballowa na zawsze. dziękuję za czynny udział w komentowaniu. To motywuje mnie do pisania :)

2 komentarze:

  1. Nie ma za co :) Mój czytelniczy obowiązek toi komentowanie dobrych rzeczy :D A jak stara śpiewka głosi czekam na następne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo dodam bo już kończę XIX a potem biorę się za XX :)

      Usuń