Wyjęłam
kluczyki z torebki i otworzyłam zamek w drzwiach. Nieśmiałym krokiem weszłam do
mieszkania. Usłyszałam dźwięk telewizora. W przedpokoju stały buty Tomka:
-Tomek!
Jesteś tu?
-W
Saonie- usłyszałam jakiś dziwny głos.
-Tomek?-
weszłam do salonu i ujrzałam leżącego pod kocem, chorego Tomka.
-Co
ci się stało? Niebyło mnie zaledwie dwa dni.
-W
sobotę wieczorem byłem z chłopakami na basenie. Potem na koncercie w
amfiteatrze.
-Moje
biedactwo- usiadłam obok niego.
-Nareszcie
jesteś- odpowiedział.
-Masz
gorączkę. Prawie 39◦. Byłeś u lekarza?
-Nie.
Wiesz, że nie lubię.
-Zaczekaj.
Zadzwonię po lekarza.
-Ale…
-Niema
żadnego „ale”.
-No
dobrze moja królowo.
Znalazłam
telefon i już miałam wybierać numer do lekarza, ktoś zapukał do moich drzwi:
-Wika?-
zapytałam zdziwiona.
-Masz
miód?
-Mam.
A po co ci? Robisz miodownik?
-Nie.
Mój kochany Danielek przeziębił się.
-Wejdź
i zobacz Tomka. Ja pójdę po miód.
-Dzięki.
Odniosę później. Dbaj o niego, bo za dwa tygodnie grają arcyważny mecz.
-Moja
w tym głowa.
-Pa.
-Do
zobaczenia.
Po
30 minutach lekarz był już u nas. Zbadał Tomka, wypisał receptę i wyszedł.
-Tomek,
ja idę wykupić receptę.
-Dobrze.
Ubierz się ciepło.
Po
40 minutach byłam z powrotem.
-Wróciłam.
Byłam jeszcze w sklepie. Kupiłam coś na kolacje.
-Daria.
Usiądź obok mnie. Przepraszam cię.
-Za
co?- spytałam zdziwiona.
-Wróciłaś
do domu, po cudownej wygranej, a ja nawet ci obiadu nie zrobiłem.
-Nic
się niestało. Wiesz, że i tak cię kocham- chciałam dać mu buziaka, jednak on
odepchnął mnie.
-Jak
wyzdrowieje, bo jeszcze się zarazisz.
-Nie
przesadzaj- pocałowałam go.- Idę zrobić kolację.
-Pomogę
ci- mówił podnosząc się z kanapy.
-Masz
leżeć, bo inaczej nie będziesz mógł grać.
-Dobrze.
W
kuchni spędziłam ok. 1,5 godziny. Zrobiłam rosół, z lekko podpaloną cebulką,
leniwe z pyszną wiosenną sałatką. Po kolacji Tomek poszedł do sypialni, a ja
posprzątawszy nastawiłam pranie. Przed 23 zasnęłam.
Następnego
dnia wstałam przed 9. Po cichu przygotowałam Tomkowi śniadanie, przy okazji
sama coś zjadłam i wyszłam na trening.
Z perspektywy Tomka
Obudziłem się po 12:00. Obok siebie
znalazłem kartkę z napisem: „Dzień dobry, kochanie! Będę ok. 14. Przy okazji
kupie coś na obiad. Wyszłam tak, aby cię nie obudzić. W kuchni masz śniadanie.
Kocham cię <3”.
Wstałem i skierowałem się do kuchni. Znalazłem tam kanapki, ale nie byle jakie.
W kształcie serc, a na talerzu ketchupem napisała „Smacznego”. Po skończonym
posiłku pozmywałem i poszedłem jakoś się ogarnąć.
Z perspektywy Darii.
Miałam wyrzuty sumienia , ale treningu
nie mogłam odpuścić.
-Daria, co się stało?
-Nic.
-Widzę, że jesteś smutna.
-Tomek ma prawie 38◦ gorączki.
-Leki nic nie pomogły?
-Trochę. Problem jest taki, że on chce na treningi. Wiesz
jakie to dla niego ważne.
Po treningu zrobiłam szybkie zakupy i wróciłam do
mieszkania. Gdy weszłam do domu Tomek oglądał jakiś serial:
-Kocie, ty „Ukrytą prawdę” oglądasz?
-Jak mi się nudzi.
-Jak się czujesz?
-Lepiej. Chyba jutro na trening pójdę.
-Jutro na pewno nie, ale może w sobotę. Zobaczymy. Idę
zrobić obiad.
-Wyglądasz na padniętą. Pomóc ci?
- I tak się czuje. Założyli nam liczniki skoków i
kilometrów. Przez trzy godziny treningu zrobiłam 5 km i 400 wyskoków.
-To ci pomogę.
-Ok. Możesz pokroi warzywa.
-Co nasz szef kuchni dziś serwuje?- zaśmiał się.
-Blanszowane warzywa w sosie serowo-ziołowym.
-Coś nowego.
Zjedliśmy obiad. Wieczorem Tomek rozmawiał przez Skaypa’a z
rodzicami, w czasie gdy ja byłam w łazience. Wychodząc z łazienki w szlafroku z
mokrymi włosami, nie zawiniętymi jeszcze w ręcznik, weszłam w strefę obejmującą
kamerką:
-Witaj, Dario- usłyszałam.
-Dobry wieczór. Państwo pozwolą, że pójdę opanować włosy i
zaraz wracam.
Rozmawialiśmy do późna. Rodzice Tomka są cudowni.
W sobotę Tomek szykował śniadanie, a ja torbę na trening.
-Jak się dzisiaj czujesz?
-Cudownie. Wracam dzisiaj na treningi.
-Czyli spakować ci torbę?
-Jakbyś mogła. Pójdę razem z tobą, bo wchodzimy zaraz po
was.
Wyszliśmy po 10, ponieważ 11 zaczynała się mój trening.
Tomek razem z Danielem usiedli na trybunach. Za nieco ponad 24h gramy mecz, na
naszej hali, z Impetem Wrocław.
Po treningu zostałam na hali i czekałam na Tomka. Podszedł
do mnie synek Michała Winiarskiego:
-Dzień dobry- powiedział nieśmiało.
-Cześć.
-Pani Dario, mogę prosić panią o wspólne zdjęcie?
-Pewnie.
-Ciociu. Zgodziła się – zakrzyknął młody Winiar.
-Dzień dobry- powiedziała Paulina Wlazły.
-Witam. Chodź Oliwier. Usiądź sobie.
-A mogę na kolanach?
-Pewnie.
Po wykonaniu pamiątkowego zdjęcia dołączył do nas, na
chwilę, Mariusz.
-Cześć kochanie- powiedział do Pauliny.- Widzę, że poznałaś
już Darie. A właśnie. Witaj.
-Cześć- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Oliwier, mama czeka na ciebie w kawiarni. Idź do niej.
-Dobrze, wujku.
Rozmawiałam z Pauliną ok. 1,5h. Potem chłopaki skończyli
trening i wróciliśmy do domu. Poszłam się wykąpać a Tomek właśnie robił obiad.
Gdy wyszłam na stole stały dwie prześliczne świeczki , bukiet czerwonych róż i
pięknie wyglądający posiłek.
-Kiedy ty to wszystko zrobiłeś?- zapytałam go.
- Wiesz kochanie. Dla ciebie wszystko.
We wspólnym towarzystwie spędziliśmy miły, marcowy wieczór__________________________________________________________________
Kolejny rozdział gotowy. Zachęcam do komentowania :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz