Przed
meczem zadzwoniłam do rodziców, że razem z Tomkiem przyjedziemy w sobotę
popołudniu. O 14:00 zaczął się mecz, nie tylko nasz ale i chłopaków. Pierwsza
szóstka była niezmienna: Goska, Izka, Kaśka, Wika, Iwona, Milena i ja. Pierwszy
set poszedł łupem gospodyń. Przegrałyśmy do 23. Druga partia była pokazem
naszych zagrywek. Cztery asy serwisowe Izki, pod rząd i prowadziliśmy 10:8. Do
tego kilka przechodzących, dobrych wybloków, kontr i świetna dyspozycja Libero.
Wygrałyśmy 25:20. Przed trzecim setem, zapobiegawczo, obłożyłam kostkę lodem.
Trzecia partia była kontynuacją poprzedniej. Tylko doszły do tego moje ataki i
dwa asy. Zakończyłyśmy partię 25:18. W
czwartym secie przy stanie 24:23 , dla nas, weszłam na zagrywkę. Dzielił nas
jeden, jedyny punkt od wejścia do ½ finału OrlenLigi. Postanowiłam zaryzykować.
Wyrzuciłam piłkę wysoko nad siebie i uderzyłam ile sił w rękach. Wpadła z
hukiem w boisko. Strasznie się cieszyłyśmy. Iwona dostała statuetkę MVP. Gdy
weszłam do szatni chwyciła telefon i sprawdziłam wynik meczu. Moje kochane
skrzaty wygrały 3:0 a MVP zdobył…Daniel. Zaraz po meczu wsiadłyśmy w autokar i
na święta do domu. Chłopaki również po meczu wrócili od razu do domu. Tylko oni
samolotem. Ja w domu byłam ok. 22 a
Tomek pół godziny później. Piękny wieczór spędziliśmy w przednich nastrojach, z
powodu 1 kwietnia. W czwartek i piątek
mieliśmy jeszcze treningi. Natomiast w sobotę ok. 10 wyjechaliśmy z domu, wraz z Jaskrem, do mojego rodzinnego
domu. Wczesnym popołudniem zapukałam do drzwi domu.
-Cześć- przywitał i przytulił mnie Michał.
-Jak ja cię dawno nie widziałam – utknęłam w jego ramionach.
-Cześć, Michał jestem.
-Cześć, Tomek.
-Wchodźcie dalej.
-Mamo, tato! Jak ja się za wami stęskniłam.
-My za tobą też- odpowiedziała mama.
-Cóż to za przystojniak- zaśmiała się Ewa.- Daria nareszcie
jesteś.
Po chwili poszliśmy do pokoi. Ok. 18 siedliśmy do kolacji.
Mama jak zwykle ugotowała to co najsmaczniejsze. Po kolacji postanowiłam zabrać
Tomka na spacer po okolicy:
-Twoi rodzice są bardzo mili- zaczął Tomek.
-Twoi też- odpowiedziałam.
-Śliczna okolica. I ludzie sympatyczni.
Spacerowaliśmy do 21. W tym czasie spotkaliśmy mnóstwo
znajomych mi osób. Poszliśmy spać przed 23, aby móc wstać rano na rekolekcje.
Podczas śniadania wielkanocnego Tomek bliżej poznał moja bliską rodzinę. Po
południu przyjechała dalsza rodzina. W miłym towarzystwie świętowaliśmy do 1 w
nocy. W lany poniedziałek Michał i Ewka wstali wcześniej i zrobili mi mokrą
pobudkę:
Śmigus dyngus! – krzyknęli.
-Wiecie co? Tak własną siostrę z samego rana?
-A dziewczynę można?- z za pleców wyskoczył Tomek.
-Nie podlewajcie mnie i tak już nie urosnę- zaśmiałam się.
Przewidziałam to co się stało, wczoraj wieczorem przygotowałam
sobie dwie butelki wody i schowałam pod łóżkiem. Moja zemsta była słodka. W tym
samym momencie z dołu usłyszeliśmy głos mamy:
-Chodźcie n śniadanie. Tylko szybko.
Cali mokrzy zeszliśmy na dół. Gdy mama nas zobaczyła zaczęła
się śmiać:
-Jak co roku. Tylko zmokłych kurczaków o jednego więcej. Po
pożywnym śniadaniu wysuszyliśmy się i poszliśmy do kościoła. Po powrocie Tomek
rozmawiał z moim rodzeństwem a ja szybko wskoczyłam w wygodne ciuchy i sportowe
buty. Zeszłam na dół:
-To ja będę za niedługo- oświadczyłam.
-Kochanie, gdzie idziesz?- zapytał Tomek.
-Pobiegać.
-Zaczekaj 15 minut- zerwał się z kanapy.- Idę z tobą.
-Dobra. Streszczaj się.
Usiadłam na schodach i czekałam na Tomka. Wyszedł po chwili.
-To co idziemy?- zapytałam.
-Pewnie- odpowiedział i oboje wyszliśmy.
Przebiegliśmy dwie rundki w miłej atmosferze:
-Jak twoja noga?- zapytał gdy na mojej twarzy pojawił się
lekki grymas.
-W porządku. Troszkę boli ale przejdzie. Muszę ją rozruszać.
W ty momencie zadzwoniła Oliwia:
-Co tam, Oli?
-Jutro widzimy się na treningu. Dostałam plan leczenia.
Ostra walkę. Zaczynam dopiero za dwa tygodnie. Do tego czasu będę grac z wami.
-W pierwszym składzie?
-Na zmiany, ale zawsze wam pomogę.
-Świetna wiadomość.
-Co ty taka zdyszana? Przeszkodziłam wam w czymś?- zapytała.
-No co ty? Biegamy z Tomkiem- odpowiedziałam ze śmiechem.-
Tomek, przywitaj się.
-Cześć Oliwia.
-Dobra. Kończę nie przeszkadzam wam. Do jutra.
-Pa- rozłączyłam się.
-Co ty taka radosna?- zapytał Tomek.
-Oliwia przez dwa tygodnie będzie jeszcze z nami grać.
-Cudownie.
-Kocie, biegniemy do domu, ba zaraz obiad.
Po skończonym posiłku spakowaliśmy torby i wyjechaliśmy do
Bełchatowa. Na miejscu byliśmy przed 22. Poszliśmy spać, aby odpocząć przed
jutrzejszymi treningami.
____________________________________________________________Kolejny już rozdział :) Czekam na wasze recenzje w komentarzach :)
czekam :3
OdpowiedzUsuńniedługo się pojawi :) Dzięki za komentowanie
UsuńHej :) zostałaś nominowana do Liebster Award pytania znajdziesz u mnie <3 http://siatkowakmilosciprzyjazn.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń