W niedzielny poranek wstałam przed 9:00. Gdy robiłam
śniadanie zadzwonił mój trener:
-Tak?
-Możesz przyjść wcześniej, bo mamy problem?
-Dobrze. Może być 13:00?
-Pasuje. To widzimy się za 4 godziny.
Odłożyłam telefon i wróciłam do ronienia śniadania. Nasze
ulubione danie przed meczami.
-Kocie, już wstałaś?
-Jak widzisz. Siadaj do stołu.
-Czemu mnie nie obudziłaś?
-Wyglądałeś tak słodko. Ja dzisiaj muszę wyjść po 12:30.
-Odwiozę cię.
Po śniadaniu Tomek posprzątał, a ja poszłam zrelaksować się
przed pierwszym meczem ćwierćfinałowym. Włączyłam muzykę i odstresowywałam się.
-Daria. Zrobić ci sałatkę owocową?
-Nie mamy wszystkich owoców.
-Mamy jeszcze dwie godziny. Skoczę do sklepu i kupie.
-Dobrze. Ja zdążę jeszcze wyprasować koszulkę.
Po chwili Tomek wyszedł. Zaczęłam doprowadzać swoje włosy do
należytego porządku. Wyprasowałam moją koszulkę i spodenki. Po 10 minutach
Tomek był już w domu.
-Wróciłem. Kochanie chcesz z truskawkami czy z malinami?
-Jak ci wygodnie- odpowiedziałam kończąc pakowanie.
Pół godziny później Tomek zawołał mnie do salonu. Zjadłam
kilka owoców i zadzwoniłam do Wiktorii.
-Cześć, Kochan.
-Hej.
-Dzisiaj musze być wcześniej w klubie więc poproś Daniela o
towarzystwo.
-Z Tomkiem ma iść.
-On mnie odwozi. Nie wiesz może, po co trener kazał mi
wcześniej przyjść?
-Nie mam pojęcia.
Gdy wybiła 12:30 wzięłam torbę oraz słuchawki i wyszłam z
domu, razem z Tomkiem. O 13:00 weszłam do pokoju trenerów.
-Dzień dobry- przywitałam się i ujrzałam zapłakaną Oliwię. –
Oli, co się stało?
-Właśnie z tego powodu poprosiłem cię, abyś przyszła
wcześniej- powiedział trener podając mi wyniki badań.
-Nie rozumiem.
-Mam białaczkę- powiedziała Oliwia przez łzy.
-O, Boże- zrobiło mi słabo.
-Daria. Tobie mówimy to pierwszej. Resztę dziewczyn
powiadomimy po meczu.
-A ja mam powiedzieć, że gramy bez Oliwi?
-Wymyśl coś. Musicie to wygrać- powiedziała Oliwia.
-Ty też musisz wygrać. Nie zapomnij. Muszę się ogarnąć.
Pójdę już. Trzymaj się Oli – przytuliłam ja i wyszłam.
Usiadłam na podłodze próbując poukładać w głowie to co mam
powiedzieć dziewczynom. Gdy wybiła 13:30 dziewczyny weszły do szatni:
-Daria, już jesteś?- zapytała Iwona.
-Jak widać- wymusiłam uśmiech na twarzy.
-Gdzie Oliwia?- zapytała Wiktoria.
-Dziewczyny, posłuchajcie mnie- zaczęłam.- Oli dzisiaj z
nami nie zagra. Musimy wygrać.
-Czemu?- przerwały mi dziewczyny.
-Wiecie, że siatkówka jest dla niej najważniejsza. Z tego co
wiem podkręciła sobie wczoraj kostkę i nie może grać. Obiecała, że przyjdzie po
meczu.
-Np. tak. Pani kapitan, trener przekazywał jakieś uwagi?
-Jeżeli na to wiecie, że przekaże osobiście.
W tym momencie Do szatni wszedł trener. Przekazał nam taktykę
i wszelkie uwagi oraz podał pierwszą szóstkę, a właściwie siódemkę.
-W pierwszym składzie wychodzą: Gosia, Iza, Kasia, Wiktoria,
Iwona, Milena i , oczywiście, Daria. Idźcie na rozgrzewkę- ogłosił i wyszedł.
-Daria, co ty taka smutna?- zapytała Milena.
-Nie smutna tylko zamyślona. Rozmyślam nad meczem. Jak
zawsze.
Podczas rozgrzewki za bandami ujrzałam Oliwie. Uśmiechnęłam
się do niej i pokazałam jej, że powiedziałam , że boli ją kostka. Kiwnęła głową
i również uśmiechnęła się O 15:00 zaczął się mecz. Impel to silna drużyna,
dlatego nie było łatwo. Po jednym z moich, skutecznym, ataku, na moją nogę
spadła dziewczyna z drużyny przeciwnej. Poczułam ból. Mój fizjoterapeuta
przyszedł i przyłożył mi woreczek z lodem do kostki. Zeszłam, kulejąc, z boiska
przy wyniku 16:17 dla nas. Zamiast mnie weszła Paulina. Fizjoterapeuta wraz z
drugim trenerem obłożyli lodem moją kostkę. Niestety nasza gra załamała się.
Przy wyniku 23:20 postanowiłam, na własne ryzyko, wejść na pole bitwy. Dostałam
piłkę od razu. Ból nie pozwolił mi wyskoczyć i zmuszona byłam kiwać. Jakimś
cudem udało mi się trafić w boisko. Weszłam na zagrywkę i …,o ironio, trafiłam
w siatkę. Zamiast poprawić sytuację zepsułam ją. Pierwszy set przegrałyśmy do
21. Osobiście poprosiłam trenera o zastrzyk przeciwbólowy. Po kilku sekundach
protestów, uległ. Gdy usiadłam, aby dostać zastrzyk, na trybunach dostrzegłam ,
bladą z przerażenia, twarz Tomka. W tym samym momencie igła wbiła się w mój
mięsień. Gdy wzrok, mój i Tomka, zbiegły się pokazałam mu, że wszystko dobrze. W
tym samym momencie zabrzmiał gwizdek na drugi set. Weszłam na boisko. Czułam
jeszcze lekki dyskomfort, ale zacisnęłam zęby i grałam. Po pierwszej akcji
krzyknęłam do dziewczyn parę słów:
-Dziewczyny! Gramy, gramy!
Kolejną akcje zakończył pojedynczy blok Wiki. W tym,
wygranym dla nas do 20, secie zabłysłam Kasia. Cudowne obrony i kilka pięknych
wystaw, dzięki którym mogłam zaatakować i to skutecznie. W setach było 1-1, ale
na twarzach kibiców pojawił się ogromny uśmiech. W trzecim secie, do genialnie
grającej Kaśki, dołączyła Milena. Odciążyła mnie w ataku. Pod koniec seta nasze
prowadzenie wynosiło 5 punktów. Przy
stanie 24:19 na zagrywkę weszła Iza. Po jej serwisie piłka przechodziła na
naszą stronę i dobiłam ją. Wygrałyśmy łatwo. Za łatwo, jak na taką drużynę. W
czwartym secie Impel pokazał swoją moc. Oddałyśmy im seta do 18. Przed piątą,
decydującą, partią mocno zmotywowałyśmy się. Zanim pierwsza piłka, ostatniego
seta, znalazła się po naszej stronie, wzięłam głęboki oddech i pomyślałam
sobie: „Zrób to dla Oliwii”. Tie-break szedł opornie, ale Milena go zakończyła
po asie serwisowym. Set zakończył się 16:14. Statuetkę MVP, w pełni zasłużenie,
zdobyła Kasia. Gdyby nie jej obrony, poległybyśmy. Jednak najtrudniejszy moment
był jeszcze przed nami. Gdy weszłam do szatni oznajmiłam:
-Dziewczyny. To był świetny mecz. A teraz ktoś ma wam coś do
powiedzenia- otworzyłam drzwi, za którymi stała Oliwia.
-Byłyście jak nakręcone. Gratulacje Kasik.
-Jak twoje kostka?- zapytała Wika.
-Musze wam coś powiedzieć-mina Oliwi zbladła.-Dziewczyny,
nie zagram z wami, w najbliższym czasie. Mam…białaczkę.
Po chwili to co powiedziała Oli, dotarło do nas. Cała
drużyna, z przerażeniem ,patrzyła na, biedną, Oliwie. Nie mogłam powstrzymać
łez. Wyszłam, aby ochłonąć, na hol. W tym miejscu przeważnie nikogo niema. Więc
czułam się swobodnie. Tomek musiał widzieć całą tą sytuacje, bo chwile po mnie
przyszedł, właśnie na to miejsce. Usiadł przy mnie i czule przytulił:
-Daria, spokojnie. Wiktoria powiedziała mi o Oliwi.
-Wiem o tym od 13:00. Przez cały czas ukrywałam przed
dziewczynami, mówiąc że wszystko OK- mówiłam przez łzy-Tomek, co teraz będzie?
-Szczerze? Nie wiem, kochanie. Dasz radę. A jak twoja noga?
-Leki jeszcze działają więc nie boli, ale jutro zamiast iść
z tobą na trening, idę na badania.
-Idź się przebrać i wracamy do domu.
-Tylko jeszcze zajrzę do trenera.
-Czekam na ciebie przed budynkiem.
-Nie wychodź bo zmarzniesz.
-Dobrze. Będę czekał przed wyjściem.
Otrząsnęłam się i ponownie weszłam do szatni:
-Daria, wszystko OK.?- spytała Milena.
-Tak. Trener już był?- zapytałam, a właśnie w tej chwili
trener wszedł do szatni.
-Dziewczyny, byłyście świetne. Jutro widzimy się o 14:00, a
o 16:00 wyjeżdżamy do Wrocławia, na drugi mecz ćwierćfinałowy. Wracajcie do
domu i odpocznijcie porządnie.
Przebrałam się i wyszłam. Na pożegnanie dodałam jeszcze:
-Trzymajcie się. Do jutra.
Gdy miałam wychodzić z budynku usłyszałam głos mojego
fizjoterapeuty:
-Daria! Chodź teraz przebadamy tą nogę. Jutro będziemy mieli
mało czasu .
-Dobrze.
Kierując się za panem Peetą zaszłam do gabinetu
fizjoterapeuty. Napisałam SMS’a do Tomka, który kilka minut później zapukał do
drzwi gabinetu. Po upływie ok. 30 minut dowiedziałam się, że nie jest to
poważna kontuzja, lecz dyskomfort będzie odczuwalny przez kilka dni. Obiecał,
że zadba o to, aby nie przeszkadzało mi to w treningach i meczu . Przed 21 wraz
z Tomkiem weszłam do mieszkania. Dałam jeść kotu, wypiłam kubek ciepłego kakao
i poszłam nastawić pranie. Przed 23 poszła spać. Tomek jeszcze, telefonicznie,
poinformował moich rodziców, że wszystko ze mną
w porządku. Następnego dnia rano z lekkim bólem wstałam z łóżka i
poszłam przygotować się do treningu. Trening chłopaków odbywał się 3 godziny
wcześniej, ponieważ po nim pojechali do Gdańska. Kota pozostawiliśmy pod opieką
Igi. Przed 19 byłyśmy we Wrocławiu.
__________________________________________
Kolejny rozdział :) Myślę, że jest dość interesujący. Zapraszam do komentowania. :)