Na miejsce
zgrupowania dojechałam nad ranem. Wypakowałam walizki i poszłam spać. To zgrupowanie
było bardzo podobne do poprzedniego tylko pokuj tym, razem dzieliłam z
Wiktorią. W ciągu dwóch dni mój organizm przestawił się na trup: Trenowanie,
jedzenie, odpoczywanie. I tak w koło. Tomek dzwonił codziennie. Gdy nadszedł
dzień wylotu, my do Sofii a chłopaki do Baku. Pierwszy mecz postawił nas w
dogodniej sytuacji. Wygrałyśmy 3-1 z gospodyniami. Mecze co drugi dzień. Fazę
grupową zakończyłyśmy na 2 miejscu za Włoszkami. W drugiej fazie spotkałyśmy
się z: Francją, Grecją i Hiszpanią. Wyszłyśmy z 1 miejsca. Ćwierćfinał z Rosją
wygrałyśmy 3-2. W półfinale czekały na, pogromczynie Bułgarek, Niemki. Ku
naszemu ogromnemu zaskoczeniu nie było tak trudno, ale łatwo również nie
wygrałyśmy 3-1 . W finale zmierzyłyśmy się ze Słowacją. To był ciężki maraton dla
Skowrońskiej i dla Zaroślińskiej. Ja wchodziłam gdy któraś z nich miała
problem. Łącznie rozegrałam 4 sety. Jednak po pierwszym przegranym, przez nas
secie, gdy obie atakujące nie miały recepty na Słowaczki, weszłam ja. Leżała na
mnie ogromna presja, lecz odczułam ją dopiero po meczu. Ku mojemu zaskoczeniu
na mnie recepty nasze przeciwniczki nie miały. Kibice gospodyń wspierali nas
gorąco. To był mecz godny zapamiętania, Tak….. Wygrałyśmy po ostrej walce 3-2.
Zakończyłyśmy turniej na pierwszym miejscu. Byłam w wielkim szoku. Płakałam jak
bóbr. Meczu finałowego naszych chłopaków nie widziałyśmy. Przed wręczeniem
medali podszedł do mnie statystyk:
- Daria. Jak ci to powiedzieć?- zaczął tajemniczo.
-Najlepiej prosto z mostu- odpowiedziałam mu zaniepokojona.
-Masz w domu jakąś dużą wolną półkę albo przeszkloną szafkę?
-Jakaś się znajdzie. A dlaczego pytasz? Wprowadzić się
zamierzasz?
Jednak w tym momencie przerwał nam spiker. Nagrody
indywidualne otrzymały:
- Najlepsza przyjmująca: Anna Werblińska.
- Najlepsza libero :Paola Cardullo z Włoch.
- Najlepsza środkowa: Maja Tokarska.
- Najlepsza atakująca: Daria Balcerzak
- MVP( najbardziej wartościowa zawodniczka turnieju): Daria Balcerzak
Początkowy szok zamienił się we łzy szczęścia. Nie byłam
gotowa na takie wyróżnienie. Sądziłam, że były lepsze zawodniczki niż ja. Potem
nadeszła kolej na medale. Gdy zawisły na naszych szyjach, przyszedł czas na
„Mazurka Dąbrowskiego”. Z wielką dumą i ogromnym wzruszeniem odśpiewałyśmy
hymn. Po oficjalnych uroczystościach przed fetą w szatni nadszedł czas na
wywiady. Przed stoiskiem dziennikarzy dopadł mnie statystyk:
-Wracając do rozmowy. Nie zamierzam się do ciebie wprowadzać
ale na 3 nagrody indywidualne i dwa złote medale miejsce jest potrzebne.
-O czym ty do mnie mówisz?- zapytałam oczekując
potwierdzenia moich przewidywań.
-Chłopaki również są Mistrzami Europy. A Tomek został
najlepszym blokującym.
Z moich oczy poszły, po raz kolejny, łzy szczęścia. Otarłam je i poszłam do
dziennikarzy, okupujących wejście do naszej szatni.
R. Jakie to uczucie wygrać Mistrzostwa Europy?
D. To dla mnie szok. Jest to moja tak naprawdę największa
impreza, na której przyszło mi grać. Oczywiście w kadrze seniorek.
R. Co czułaś, gdy odbierała nagrody indywidualne?
D. Szok. Według mnie były lepsze zawodniczki niż ja. Ale ta
decyzja jest oczywiście dla mnie wyróżnieniem.
R. Znasz już wynik mecz kadry mężczyzn?
D. Tak i jestem z nich bardzo dumna. Z wszystkich razem i z
każdego z osobna.
R. Tomek Pawlicki to twój chłopak prawda?
D. No… tak.
R. Jakie to uczucie gdy w tym samym momencie odnosicie takie
same sukcesy?
D. Na pewno jest świetnie. A więcej powiem ci po jakimś
czasie, musze ochłonąć. I zadzwonić do Tomka.
R. Jeszcze raz ogromne gratulacje. Dla ciebie i dla całej
drużyny.
D. Dziękuję
R. A z nami była Daria Balcerzak- MVP Mistrzostw Europy
Kobiet. Dziękuję za wywiad.
D. Ja również
Do szatni weszłam ostatnia. Cała kadra i sztab szkoleniowy
już zaczęli świętować. Otworzyłam drzwi i zaczęliśmy godzinną fetę, podczas
przebierania się po meczu. W głośnikach leciały same hity: „Niepokonani”,
„Dzieci” i wiele innych przebojów. Gdy wykrzyczeliśmy się do końca, zadzwoniłam
do Tomka:
-Cześć Mistrzu. Gratulacje.
- Witaj moje mistrzyni- śmiał się.
Rozmowa trwała jakieś 20 minut. Skończyłam w połowie drogi
do hotelu. W hotelu odpoczęłyśmy po meczu i świętowaniu. Wstaliśmy ok. 5 rano,
po niecałych 4 godzinach snu. Na lotnisku w Warszawie wylądowaliśmy przed 14.
Samolot chłopaków wylądował dwie godziny wcześniej. Kolejne trzy tygodnie
upłynęły od ostatniego dnia spokoju. Czułam już lekkie zmęczenie. W domu byłam
następnego dnia wieczorem, ponieważ miałyśmy zaproszenie na śniadanie do
prezydenta. Jak się okazało byli tam też nasi chłopacy. Z Warszawy wracaliśmy
na własną rękę. W domu mieliśmy dwa dni na wymyślenie gdzie i jak zorganizujemy
wieczory: Tomek- kawalerski a ja panieński. Postanowiliśmy, że ja z
dziewczynami wynajmę knajpę w centrum, a Tomek na obrzeżach. Wieczory panieński
i kawalerski odbyły się w środę. Wybraliśmy środek tygodnia, ponieważ w
czwartek i piątek załatwiliśmy ostatnie sprawy. Bawiliśmy się świetnie. W
zorganizowaniu tego wszystkiego pomagały mi Kasia i Wiktoria. Przyszły
wszystkie dziewczyny z klubu i oczywiście nasza fizjoterapeutka, pomagająca
Oliwi dojść do pełni formy. Szaleństwom niebyło końca. Każda z nas, w
konsultacji z sobą, wymyśliłyśmy zabawy i konkursy dla panny młodej.
Zwieńczeniem imprezy był występ miejscowego zespoły. Do domu wróciłam przed 4
rano. Tomek przyszedł 15 minut po mnie. Z jego opowieści dało się wywnioskować,
że mimo iż nie znał za bardzo Kamila wieczór wyszedł wspaniale. Następnego
dnia, a właściwie kilka godzin później, oboje postanowiliśmy zrobić dzień lenia
i nie przebierać się z piżam. Oglądaliśmy wspólne zdjęcia, nastrajaliśmy
się na to co nas czeka w sobotę i przede
wszystkim spędzaliśmy czas tylko czas we dwoje. W piątek po ostatnich sprawach
urzędowych, udekorowaliśmy kościół i byłyśmy gotowe na wielki dzień Oliwki.
Zgodnie z tradycją i wygodą dnia następnego, tą noc spędziłam z Oliwką w jej
mieszkaniu, zabierając uprzednio strój na jutro. Tomek zaś spał u Kamila w domu
rodzinnym. Rano wstałyśmy ok. 7. Przygotowałam Oliwce, według przepisu mojej
babci, kąpiel: „Panny Młodej”. Przed 9 wyszłyśmy z domu. Kupiłam z Oliwką
bluzkę bez ramiączek i przed makijażem i fryzjerem przebrała się w to w
łazience. Make-up był delikatny. Fryzura genialna. Z włosów zrobione dwie róże.
Ja również poddałam się podobnym zabiegom. Mój makijaż był jeszcze bardziej
delikatny a na głowie miałam koczek otoczony warkoczem. Paznokcie Oliwki były
naturalne ale piękne. Natomiast moje czerwone, wręcz krwiste. W domu byłyśmy
przed 13. Po lekkim obiedzie przyjechała
Strój Darii na ślub Oliwki |
Suknia Ślubna Oliwki |
.
W tym momencie, wpuściłyśmy kamerzystów i na dobre zaczął
się wielki dzień.
***********************************<3********<3**********************************
Kolejny rozdział już w waszych rękach. Oceniajcie w komentarzach :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz