środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział XXIX- „ Zgrupowanie i kolejna ważna impreza”




            Na miejsce zgrupowania dojechałam nad ranem. Wypakowałam walizki i poszłam spać. To zgrupowanie było bardzo podobne do poprzedniego tylko pokuj tym, razem dzieliłam z Wiktorią. W ciągu dwóch dni mój organizm przestawił się na trup: Trenowanie, jedzenie, odpoczywanie. I tak w koło. Tomek dzwonił codziennie. Gdy nadszedł dzień wylotu, my do Sofii a chłopaki do Baku. Pierwszy mecz postawił nas w dogodniej sytuacji. Wygrałyśmy 3-1 z gospodyniami. Mecze co drugi dzień. Fazę grupową zakończyłyśmy na 2 miejscu za Włoszkami. W drugiej fazie spotkałyśmy się z: Francją, Grecją i Hiszpanią. Wyszłyśmy z 1 miejsca. Ćwierćfinał z Rosją wygrałyśmy 3-2. W półfinale czekały na, pogromczynie Bułgarek, Niemki. Ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu nie było tak trudno, ale łatwo również nie wygrałyśmy 3-1 . W finale zmierzyłyśmy się ze Słowacją. To był ciężki maraton dla Skowrońskiej i dla Zaroślińskiej. Ja wchodziłam gdy któraś z nich miała problem. Łącznie rozegrałam 4 sety. Jednak po pierwszym przegranym, przez nas secie, gdy obie atakujące nie miały recepty na Słowaczki, weszłam ja. Leżała na mnie ogromna presja, lecz odczułam ją dopiero po meczu. Ku mojemu zaskoczeniu na mnie recepty nasze przeciwniczki nie miały. Kibice gospodyń wspierali nas gorąco. To był mecz godny zapamiętania, Tak….. Wygrałyśmy po ostrej walce 3-2. Zakończyłyśmy turniej na pierwszym miejscu. Byłam w wielkim szoku. Płakałam jak bóbr. Meczu finałowego naszych chłopaków nie widziałyśmy. Przed wręczeniem medali podszedł do mnie statystyk:
- Daria. Jak ci to powiedzieć?- zaczął tajemniczo.
-Najlepiej prosto z mostu- odpowiedziałam mu zaniepokojona.
-Masz w domu jakąś dużą wolną półkę albo przeszkloną szafkę?
-Jakaś się znajdzie. A dlaczego pytasz? Wprowadzić się zamierzasz?
Jednak w tym momencie przerwał nam spiker. Nagrody indywidualne otrzymały:
  1. Najlepsza przyjmująca: Anna Werblińska.
  2. Najlepsza libero :Paola Cardullo z Włoch.
  3. Najlepsza środkowa: Maja Tokarska.
  4. Najlepsza atakująca: Daria Balcerzak
  5. MVP( najbardziej wartościowa zawodniczka turnieju): Daria Balcerzak
Początkowy szok zamienił się we łzy szczęścia. Nie byłam gotowa na takie wyróżnienie. Sądziłam, że były lepsze zawodniczki niż ja. Potem nadeszła kolej na medale. Gdy zawisły na naszych szyjach, przyszedł czas na „Mazurka Dąbrowskiego”. Z wielką dumą i ogromnym wzruszeniem odśpiewałyśmy hymn. Po oficjalnych uroczystościach przed fetą w szatni nadszedł czas na wywiady. Przed stoiskiem dziennikarzy dopadł mnie statystyk:
-Wracając do rozmowy. Nie zamierzam się do ciebie wprowadzać ale na 3 nagrody indywidualne i dwa złote medale miejsce jest potrzebne.
-O czym ty do mnie mówisz?- zapytałam oczekując potwierdzenia moich przewidywań.
-Chłopaki również są Mistrzami Europy. A Tomek został najlepszym blokującym.
Z moich oczy poszły, po raz kolejny,  łzy szczęścia. Otarłam je i poszłam do dziennikarzy, okupujących wejście do naszej szatni.
R. Jakie to uczucie wygrać Mistrzostwa Europy?
D. To dla mnie szok. Jest to moja tak naprawdę największa impreza, na której przyszło mi grać. Oczywiście w kadrze seniorek.
R. Co czułaś, gdy odbierała nagrody indywidualne?
D. Szok. Według mnie były lepsze zawodniczki niż ja. Ale ta decyzja jest oczywiście dla mnie wyróżnieniem.
R. Znasz już wynik mecz kadry mężczyzn?
D. Tak i jestem z nich bardzo dumna. Z wszystkich razem i z każdego z osobna.
R. Tomek Pawlicki to twój chłopak prawda?
D. No… tak.
R. Jakie to uczucie gdy w tym samym momencie odnosicie takie same sukcesy?
D. Na pewno jest świetnie. A więcej powiem ci po jakimś czasie, musze ochłonąć. I zadzwonić do Tomka.
R. Jeszcze raz ogromne gratulacje. Dla ciebie i dla całej drużyny.
D. Dziękuję
R. A z nami była Daria Balcerzak- MVP Mistrzostw Europy Kobiet. Dziękuję za wywiad.
D. Ja również
Do szatni weszłam ostatnia. Cała kadra i sztab szkoleniowy już zaczęli świętować. Otworzyłam drzwi i zaczęliśmy godzinną fetę, podczas przebierania się po meczu. W głośnikach leciały same hity: „Niepokonani”, „Dzieci” i wiele innych przebojów. Gdy wykrzyczeliśmy się do końca, zadzwoniłam do Tomka:
-Cześć Mistrzu. Gratulacje.
- Witaj moje mistrzyni- śmiał się.
Rozmowa trwała jakieś 20 minut. Skończyłam w połowie drogi do hotelu. W hotelu odpoczęłyśmy po meczu i świętowaniu. Wstaliśmy ok. 5 rano, po niecałych 4 godzinach snu. Na lotnisku w Warszawie wylądowaliśmy przed 14. Samolot chłopaków wylądował dwie godziny wcześniej. Kolejne trzy tygodnie upłynęły od ostatniego dnia spokoju. Czułam już lekkie zmęczenie. W domu byłam następnego dnia wieczorem, ponieważ miałyśmy zaproszenie na śniadanie do prezydenta. Jak się okazało byli tam też nasi chłopacy. Z Warszawy wracaliśmy na własną rękę. W domu mieliśmy dwa dni na wymyślenie gdzie i jak zorganizujemy wieczory: Tomek- kawalerski a ja panieński. Postanowiliśmy, że ja z dziewczynami wynajmę knajpę w centrum, a Tomek na obrzeżach. Wieczory panieński i kawalerski odbyły się w środę. Wybraliśmy środek tygodnia, ponieważ w czwartek i piątek załatwiliśmy ostatnie sprawy. Bawiliśmy się świetnie. W zorganizowaniu tego wszystkiego pomagały mi Kasia i Wiktoria. Przyszły wszystkie dziewczyny z klubu i oczywiście nasza fizjoterapeutka, pomagająca Oliwi dojść do pełni formy. Szaleństwom niebyło końca. Każda z nas, w konsultacji z sobą, wymyśliłyśmy zabawy i konkursy dla panny młodej. Zwieńczeniem imprezy był występ miejscowego zespoły. Do domu wróciłam przed 4 rano. Tomek przyszedł 15 minut po mnie. Z jego opowieści dało się wywnioskować, że mimo iż nie znał za bardzo Kamila wieczór wyszedł wspaniale. Następnego dnia, a właściwie kilka godzin później, oboje postanowiliśmy zrobić dzień lenia i nie przebierać się z piżam. Oglądaliśmy wspólne zdjęcia, nastrajaliśmy się  na to co nas czeka w sobotę i przede wszystkim spędzaliśmy czas tylko czas we dwoje. W piątek po ostatnich sprawach urzędowych, udekorowaliśmy kościół i byłyśmy gotowe na wielki dzień Oliwki. Zgodnie z tradycją i wygodą dnia następnego, tą noc spędziłam z Oliwką w jej mieszkaniu, zabierając uprzednio strój na jutro. Tomek zaś spał u Kamila w domu rodzinnym. Rano wstałyśmy ok. 7. Przygotowałam Oliwce, według przepisu mojej babci, kąpiel: „Panny Młodej”. Przed 9 wyszłyśmy z domu. Kupiłam z Oliwką bluzkę bez ramiączek i przed makijażem i fryzjerem przebrała się w to w łazience. Make-up był delikatny. Fryzura genialna. Z włosów zrobione dwie róże. Ja również poddałam się podobnym zabiegom. Mój makijaż był jeszcze bardziej delikatny a na głowie miałam koczek otoczony warkoczem. Paznokcie Oliwki były naturalne ale piękne. Natomiast moje czerwone, wręcz krwiste. W domu byłyśmy przed 13. Po lekkim obiedzie przyjechała   

Strój Darii na ślub Oliwki











Suknia Ślubna Oliwki
Rodzina panny młodej. Ślub był o 17. Po 14 poszłam z Oliwką do sypialni. Pomogłam założyć jej suknię. .Po chwili ja również założyłam swoją kreację
.


W tym momencie, wpuściłyśmy kamerzystów i na dobre zaczął się wielki dzień. 








***********************************<3********<3**********************************
Kolejny rozdział już w waszych rękach. Oceniajcie w komentarzach :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz