niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział XXXI- „Burza”




            Następnego dnia po śniadaniu wróciliśmy do naszego mieszkania. Oglądaliśmy zdjęcia z wesela, słuchaliśmy muzyki kiedy zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć. Stał tam Radek:
-Cześć kochanie- powiedział i pocałował mnie.
-Co ty robisz?- wykrzyczałam i odepchnęłam go.
-Przyszedłem podziękować za tą noc miesiąc temu.
-Co? O czym on mówi?- za mną stał przerażony tak samo jak ja Tomek.
-Zapytaj Darii. Ona co wyjaśni- rzucił i wyszedł.
-Daria! O czym on mówił i kto to w ogóle był- krzyczał.
Zamknęłam drzwi i odpowiedziałam mu:
-Stary znajomy. Ale o czym on mówił to nie wiem.
-Nie kłam! Mów o jakiej nocy on mówił.
-Nie kłamie! On coś wymyślił w życiu z nim nocy nie spędziłam!
-Ja cię kocham, tęsknię a ty z nim?!
-Między nami do niczego niw doszło!- krzyczałam przez łzy.
- Mówiłem ci nie kłam! Wiesz co? Między nami koniec.
Stałam jak wryta, gdy Tomek poszedł do sypialni i pakował torbę.
-Tomek- podeszłam cała zapłakana.- On kłamał. Miesiąc temu byłam z Wiką u jej rodziców. Jego tam nie było.
-Nie pogrążaj się- rzucił i wyszedł.
 Wybiegłam za nim na klatkę schodową;
-Kocham cię! Słyszysz, Tomek? Kocham cię! Nie zostawiaj mnie!
Nawet na mnie nie spojrzał. Weszłam do mieszkania osunęłam się po ścianie i płakałam. Jak długo? Nie mam pojęcia. Wieczorem weszłam do łazienki i wzięłam zimny prysznic.  Nad ranem postanowiłam, że wezmę kilka tabletek nasennych żeby spokojnie się wyspać. I spojrzeć na tą całą sytuację chłodnym okiem.
                                   Z perspektywy Tomka:
            Czułem się oszukany. Jak ona mogła? Musiałem się napić. Poszedłem do najbliższego baru aby zapomnieć. Kocham ją nadal. Kocham jak cholera ale zdrady i kłamstwa nie umiem wybaczyć. Muszę nauczyć się żyć bez niej.
                        Z perspektywy Wiktorii.
                                    We wtorek rano wróciłam z Danielem z wakacji we Włoszech. Było wspaniale postanowiłam odwiedzić Darię, ponieważ dawno się nie widzieliśmy. Pukałam do niej do mieszkania ale nie otwierała. Zadzwoniłam do niej i słyszałam w mieszkaniu jej dzwonek. Poszłam do mieszkania po klucze do jej domu i weszłam tam. Wszystko wyglądało normalnie. Tylko rzeczy Tomka nie było. Zdziwiłam się. Weszłam do sypialni z tam zastałam nieprzytomną Darię.
-Daria! Słyszysz mnie? Obudź się! Daria!
Moje krzyki usłyszał Daniel:
-Wika co się….? Daria!
-Dzwoń po karetkę. Puls ledwo wyczuwalny- mówiłam przez łzy.- Daria, obudź się.
Po kilku minutach przyjechała karetka. Gdy mieli już wychodzić z domu, Daria, jak to powiedział lekarz, zatrzymała się. Stałam w drzwiach do jej sypialni i krzyczałam. Daniel trzymał mnie z całych sił. Po kilku minutach serce Darii podjęło prace. W trzy minuty znieśli ją do karetki i odjechali. Daniel pobiegł po kluczyki i pojechaliśmy do szpitala. Pół godziny później stałam przed salą z wielkim napisem OIOM. Postanowiłam zadzwonić do Tomka:
-Cześć- mówił zdecydowanie na kacu.- Wróciliście już?
-Gdzie ty jesteś?
-U kumpla. Zerwałem z Darią, ale to już pewnie wiesz?
-Co zrobiłeś?!- krzyknęłam.
-Ona mnie zdradziła. Wtedy co mówiła że jedzie z tobą do twoich starszych.
-Ty durniu! Ona była w tedy ze mną. A teraz bierz dupę w troki, zamawiaj taksówkę i chce cię widzieć w szpitalu na OIOMIE. Już!
-Na OIOMIE? Co się stało coś z Danielem?
-Daria przedawkowała leki nasenne. Jest w ciężkim stanie.
-Boże to moja wina- szeptał. –Już jadę.
Po niecałej godzinie był w szpitalu. Staliśmy wszyscy troje przed drzwiami. Rodzice Darii mieli dojechać za jakieś dwie godziny. Lekarz prowadzący pozwolił wejść Tomkowi do niej. Siedział zapłakany przy jej łóżku. Po kilku minutach Daria zaczęła się wybudzać:
-Tomek- szeptała.
-Ciiiii. Nie mów nic kochanie. Odpoczywaj. Przepraszam cię, że ci nie wierzyłem.
Uśmiechnęła się do niego.
-Powiedz mi tylko. Ty te leki przedawkowałaś specjalnie czy przez przypadek?
-Chciałam tylko przespać spokojnie kilka godzin. Nie wiedziałam ile ich biorę.
-Spokojnie. Jesteś bezpieczna. Wybaczysz mi?
-Pewnie. Przecież wiesz, że cię kocham.
______________________________________________________________________
Tym razem króciutki rozdział. Zapraszam do komentowania. :)

czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział XXX- „Wyjątkowy dzień”




            Tuż za kamerzystami przyjechał pan młody ze swoją obstawą. Gdy wysiadali z samochodu, na zewnątrz wyszła Oliwka a ja za nią. 
Garnitur Tomka

Garnitur Kamila
Przywitaliśmy się z chłopakami, oni wręczyli nam bukiety i przeszliśmy do salonu aby wypełnić tradycję. Na taras Oli wyszła bez welonu więc przed tym jak Kamil zaczął wypełniać obrzędy, wczepiłam welon we włosy. Gdy przyszły mąż, mojej koleżanki, zakładał jej podwiązkę i wkładał jej pieniądza w buty na szczęście a ona przypinała mu kwiat, ja przyczepiałam najbliższej rodzinie i Tomkowi, wstążki z biało-czerwonymi różami. Po tym nadszedł moment na błogosławieństwo rodziców i rodziców chrzestnych. W oczach pani Marysi, mamy Oliwki, widziałam łzy szczęścia. Gdy goście wyszli na podwórko przyszedł czas na sypanie cukierków. Dzieciaki były zachwycone. Tak w zasadzie to nie tylko one. W kościele byliśmy 30 minut później. Zwykle jedziemy ok. 15 minut, ale zwyczajowe „bramy” wydłużyły czas dwukrotnie. Mówiąc mało skromnie, dekoracje kościoła wyszła nam genialnie. Obie na początku zeszłego roku zapisałyśmy się na kurs florystyczny. Na każdej ławce, od strony wejścia głównego, wisiał koszyczek w kształcie stożka owiązany białym tiulem  a nim białe i czerwone róże otoczone delikatnymi gałązkami paprotki. Przy każdym z trzech ołtarzy duże białe donice obwiązane czerwonym tym razem tiulem. W środku były również białe i czerwone róże, paprocie ale też piwonie i goździki. Gdy Gośce usiedli już w ławkach, organista zaczął grać marsz ślubny, ksiądz dał znak. Na początku szli siostrzenica Oliwki z bukietem podobnym do naszych z bratańcem Kamila, niosącym obrączki na poduszeczce, później Para młoda, Oliwka z Kamilem, a na końcu ja z Tomkiem. Gdy zajęliśmy miejsca nam przypisane i zmówiliśmy pacierz, proboszcz zaczął mszę. Gdy przyszedł czas na przysięgę w oczach nie jednego gościa coś zaszkliło. Po nałożeniu obrączek i mi pociekło kilka łez, dobrze że makijaż był wodoodporny. Gdy ksiądz poprosił o podpisanie ksiąg parafialnych, na ambonę wszedł brat Oliwki, Janek. Z organów wydobyła się delikatna muzyka a Janek zaczął przeczystym głosem śpiewać „Ave Maria”. Każdemu ale to każdemu łezka w oku stanęła a Oliwka i reszta kobiet popłakały się z uśmiechem na ustach. Gdy skończył, podszedł do młodych, uściskał ich oboje i wrócił na miejsce. Przed wyjściem z kościoła, Oliwka przeczepiła kwiat i wyszli z kościoła. Spadły na nich płatki świeżo ściętych róż. Jako drużbowie ostatni złożyliśmy życzenia młodej parze. Gdy dotarliśmy do sali weselnej, goście byli już na miejscu. Tuż przed progiem do Sali, wedle tradycji, czekali rodzice panny młodej z chlebem i solą. Oboje ucałowali wypiek. Gdy mama Oliwki wypowiedziała formułkę: „Co wybierasz? Chleb, sól czy pana młodego?”
Oliwka odpowiedziała: „Chleb, sól i pana młodego, żeby pracował na niego”. Urwali kawałeczek chleba, zamoczyli w soli, zjedli i popili. Kieliszki rzucili za siebie a te rozprysły się na drobny mak, co przynosi szczęście. . Kamil przeniósł Oliwkę przez próg.
Gromkie „100 lat” przywitało młodych. Po pierwszych ciepłych daniach nadszedł czas na pierwszy taniec. Zaplanowali zatańczyć ,do składanki piosenek, popularny sposób na rozpoczęcie zabawy weselnej. Goście byli zachwyceni. Na parkiecie było bardzo dużo osób ponad 180 cm, jak to już bywa na weselu siatkarzy. Gdy DJ zagrał, dobrze znaną z polskich wesel, melodię : „Gorzka wódka” wiedziałam,  że nie skończy się na młodych. Miałam racje po chwili usłyszałam: „Gorzka wódka, gorzka wódka, trzeba ją osłodzić. Drużba, druhnę pocałuje nie będzie im szkodzić”. Uśmiechnęłam się do Tomka i pocałowaliśmy się. Do północy zdążyłam już zmienić szpilki na baleriny. Gdy przyszła kolej na oczepiny postanowiłam wziąć w nich udział, Tomek z resztą też. Muzyka ucichła a ja złapałam welon. Muszkę złapał Daniel, ale z powagi sytuacji oddał ją Tomkowi. Zabawom nie było końca. Do pokoju hotelowego weszliśmy przed 5 rano. Po 12 spotkaliśmy, przy śniadaniu, nowożeńców:
-Cześć- powiedziała Oli.- Dziękuję wam za wszystko. Lepszych świadków to chyba nie można mieć.
-Jak są zakochani nowożeńcy to co mają do gadania świadkowie- zaśmiałam się.
-To co kiedy my potańczymy na waszym weselu?- zapytał Kamil.
-W odpowiednim momencie.
-Jeśli wierzyć w przepowiednie, to za rok my u was potańczymy.
-Zaraz wracam- powiedział Tomek.
Po chwili wrócił z bukietem kwiatów i torbą ozdobną:
-„100 lat! 100 lat! Niech żyje, żyje nam!” Wszystkiego najlepszego, Kochanie- wręczył mi kwiaty i ucałował a inni obecni w sali zaczęli śpiewać : „100 lat!”
-Kompletnie zapomniałam. No tak dokładnie 20 lat temu przyszłam na świat- mówiłam przez łzy wzruszenia.
-Ja pamiętam- szeptał mi do ucha.- I zawsze będę pamiętał.
- Kocham cię. To co idziemy się przejść?
-Ja ciebie też. Pewnie, że idziemy.
-Nie zapomnijcie, że o 15 zaczynają się poprawiny- wtrąciła się Oliwka.
Uśmiechnęliśmy się do nich i poszliśmy na spacer do pobliskiego lasu. Cieszyłam się z obecności Tomka. Dokładnie rok temu ,w dniu moich urodzin, przeprowadziłam się do Bełchatowa i rozpoczęłam treningi w miejscowym klubie. Znamy się już prawie rok i jestem z tego powodu szczęśliwa. Stanęła na środku ścieżki, przytuliłam się do Tomka i cieszyłam się każdą chwilą. Po półtorej godziny, wróciliśmy do hotelu i zaczęliśmy się przygotowywać do poprawin. Styl poprawin był dosyć standardowy. Na początek obiadek a później szał ciał na parkiecie. Bawiliśmy się zdecydowanie luźniej niż na weselu, ponieważ niebyło kamer. Jedna z koleżanek Kamila, poślizgnęła się na parkiecie i zaliczyła „glebę” pod orkiestrą. Śmiechu było co niemiara. Na poprawinach bawiliśmy się do 22. Potem szybki prysznic i nocowanie w hotelu. Następnego dnia mieliśmy wyruszać do Bełchatowa, aby porządnie wypocząć. Mieliśmy jeszcze 5 dni urlopu a potem zgrupowanie przed Pucharami Świata.
 ***************************************************************************
Łapcie kolejny rozdział :) Komentujcie, oceniajcie, motywujcie :)

środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział XXIX- „ Zgrupowanie i kolejna ważna impreza”




            Na miejsce zgrupowania dojechałam nad ranem. Wypakowałam walizki i poszłam spać. To zgrupowanie było bardzo podobne do poprzedniego tylko pokuj tym, razem dzieliłam z Wiktorią. W ciągu dwóch dni mój organizm przestawił się na trup: Trenowanie, jedzenie, odpoczywanie. I tak w koło. Tomek dzwonił codziennie. Gdy nadszedł dzień wylotu, my do Sofii a chłopaki do Baku. Pierwszy mecz postawił nas w dogodniej sytuacji. Wygrałyśmy 3-1 z gospodyniami. Mecze co drugi dzień. Fazę grupową zakończyłyśmy na 2 miejscu za Włoszkami. W drugiej fazie spotkałyśmy się z: Francją, Grecją i Hiszpanią. Wyszłyśmy z 1 miejsca. Ćwierćfinał z Rosją wygrałyśmy 3-2. W półfinale czekały na, pogromczynie Bułgarek, Niemki. Ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu nie było tak trudno, ale łatwo również nie wygrałyśmy 3-1 . W finale zmierzyłyśmy się ze Słowacją. To był ciężki maraton dla Skowrońskiej i dla Zaroślińskiej. Ja wchodziłam gdy któraś z nich miała problem. Łącznie rozegrałam 4 sety. Jednak po pierwszym przegranym, przez nas secie, gdy obie atakujące nie miały recepty na Słowaczki, weszłam ja. Leżała na mnie ogromna presja, lecz odczułam ją dopiero po meczu. Ku mojemu zaskoczeniu na mnie recepty nasze przeciwniczki nie miały. Kibice gospodyń wspierali nas gorąco. To był mecz godny zapamiętania, Tak….. Wygrałyśmy po ostrej walce 3-2. Zakończyłyśmy turniej na pierwszym miejscu. Byłam w wielkim szoku. Płakałam jak bóbr. Meczu finałowego naszych chłopaków nie widziałyśmy. Przed wręczeniem medali podszedł do mnie statystyk:
- Daria. Jak ci to powiedzieć?- zaczął tajemniczo.
-Najlepiej prosto z mostu- odpowiedziałam mu zaniepokojona.
-Masz w domu jakąś dużą wolną półkę albo przeszkloną szafkę?
-Jakaś się znajdzie. A dlaczego pytasz? Wprowadzić się zamierzasz?
Jednak w tym momencie przerwał nam spiker. Nagrody indywidualne otrzymały:
  1. Najlepsza przyjmująca: Anna Werblińska.
  2. Najlepsza libero :Paola Cardullo z Włoch.
  3. Najlepsza środkowa: Maja Tokarska.
  4. Najlepsza atakująca: Daria Balcerzak
  5. MVP( najbardziej wartościowa zawodniczka turnieju): Daria Balcerzak
Początkowy szok zamienił się we łzy szczęścia. Nie byłam gotowa na takie wyróżnienie. Sądziłam, że były lepsze zawodniczki niż ja. Potem nadeszła kolej na medale. Gdy zawisły na naszych szyjach, przyszedł czas na „Mazurka Dąbrowskiego”. Z wielką dumą i ogromnym wzruszeniem odśpiewałyśmy hymn. Po oficjalnych uroczystościach przed fetą w szatni nadszedł czas na wywiady. Przed stoiskiem dziennikarzy dopadł mnie statystyk:
-Wracając do rozmowy. Nie zamierzam się do ciebie wprowadzać ale na 3 nagrody indywidualne i dwa złote medale miejsce jest potrzebne.
-O czym ty do mnie mówisz?- zapytałam oczekując potwierdzenia moich przewidywań.
-Chłopaki również są Mistrzami Europy. A Tomek został najlepszym blokującym.
Z moich oczy poszły, po raz kolejny,  łzy szczęścia. Otarłam je i poszłam do dziennikarzy, okupujących wejście do naszej szatni.
R. Jakie to uczucie wygrać Mistrzostwa Europy?
D. To dla mnie szok. Jest to moja tak naprawdę największa impreza, na której przyszło mi grać. Oczywiście w kadrze seniorek.
R. Co czułaś, gdy odbierała nagrody indywidualne?
D. Szok. Według mnie były lepsze zawodniczki niż ja. Ale ta decyzja jest oczywiście dla mnie wyróżnieniem.
R. Znasz już wynik mecz kadry mężczyzn?
D. Tak i jestem z nich bardzo dumna. Z wszystkich razem i z każdego z osobna.
R. Tomek Pawlicki to twój chłopak prawda?
D. No… tak.
R. Jakie to uczucie gdy w tym samym momencie odnosicie takie same sukcesy?
D. Na pewno jest świetnie. A więcej powiem ci po jakimś czasie, musze ochłonąć. I zadzwonić do Tomka.
R. Jeszcze raz ogromne gratulacje. Dla ciebie i dla całej drużyny.
D. Dziękuję
R. A z nami była Daria Balcerzak- MVP Mistrzostw Europy Kobiet. Dziękuję za wywiad.
D. Ja również
Do szatni weszłam ostatnia. Cała kadra i sztab szkoleniowy już zaczęli świętować. Otworzyłam drzwi i zaczęliśmy godzinną fetę, podczas przebierania się po meczu. W głośnikach leciały same hity: „Niepokonani”, „Dzieci” i wiele innych przebojów. Gdy wykrzyczeliśmy się do końca, zadzwoniłam do Tomka:
-Cześć Mistrzu. Gratulacje.
- Witaj moje mistrzyni- śmiał się.
Rozmowa trwała jakieś 20 minut. Skończyłam w połowie drogi do hotelu. W hotelu odpoczęłyśmy po meczu i świętowaniu. Wstaliśmy ok. 5 rano, po niecałych 4 godzinach snu. Na lotnisku w Warszawie wylądowaliśmy przed 14. Samolot chłopaków wylądował dwie godziny wcześniej. Kolejne trzy tygodnie upłynęły od ostatniego dnia spokoju. Czułam już lekkie zmęczenie. W domu byłam następnego dnia wieczorem, ponieważ miałyśmy zaproszenie na śniadanie do prezydenta. Jak się okazało byli tam też nasi chłopacy. Z Warszawy wracaliśmy na własną rękę. W domu mieliśmy dwa dni na wymyślenie gdzie i jak zorganizujemy wieczory: Tomek- kawalerski a ja panieński. Postanowiliśmy, że ja z dziewczynami wynajmę knajpę w centrum, a Tomek na obrzeżach. Wieczory panieński i kawalerski odbyły się w środę. Wybraliśmy środek tygodnia, ponieważ w czwartek i piątek załatwiliśmy ostatnie sprawy. Bawiliśmy się świetnie. W zorganizowaniu tego wszystkiego pomagały mi Kasia i Wiktoria. Przyszły wszystkie dziewczyny z klubu i oczywiście nasza fizjoterapeutka, pomagająca Oliwi dojść do pełni formy. Szaleństwom niebyło końca. Każda z nas, w konsultacji z sobą, wymyśliłyśmy zabawy i konkursy dla panny młodej. Zwieńczeniem imprezy był występ miejscowego zespoły. Do domu wróciłam przed 4 rano. Tomek przyszedł 15 minut po mnie. Z jego opowieści dało się wywnioskować, że mimo iż nie znał za bardzo Kamila wieczór wyszedł wspaniale. Następnego dnia, a właściwie kilka godzin później, oboje postanowiliśmy zrobić dzień lenia i nie przebierać się z piżam. Oglądaliśmy wspólne zdjęcia, nastrajaliśmy się  na to co nas czeka w sobotę i przede wszystkim spędzaliśmy czas tylko czas we dwoje. W piątek po ostatnich sprawach urzędowych, udekorowaliśmy kościół i byłyśmy gotowe na wielki dzień Oliwki. Zgodnie z tradycją i wygodą dnia następnego, tą noc spędziłam z Oliwką w jej mieszkaniu, zabierając uprzednio strój na jutro. Tomek zaś spał u Kamila w domu rodzinnym. Rano wstałyśmy ok. 7. Przygotowałam Oliwce, według przepisu mojej babci, kąpiel: „Panny Młodej”. Przed 9 wyszłyśmy z domu. Kupiłam z Oliwką bluzkę bez ramiączek i przed makijażem i fryzjerem przebrała się w to w łazience. Make-up był delikatny. Fryzura genialna. Z włosów zrobione dwie róże. Ja również poddałam się podobnym zabiegom. Mój makijaż był jeszcze bardziej delikatny a na głowie miałam koczek otoczony warkoczem. Paznokcie Oliwki były naturalne ale piękne. Natomiast moje czerwone, wręcz krwiste. W domu byłyśmy przed 13. Po lekkim obiedzie przyjechała   

Strój Darii na ślub Oliwki











Suknia Ślubna Oliwki
Rodzina panny młodej. Ślub był o 17. Po 14 poszłam z Oliwką do sypialni. Pomogłam założyć jej suknię. .Po chwili ja również założyłam swoją kreację
.


W tym momencie, wpuściłyśmy kamerzystów i na dobre zaczął się wielki dzień. 








***********************************<3********<3**********************************
Kolejny rozdział już w waszych rękach. Oceniajcie w komentarzach :)

czwartek, 6 sierpnia 2015

Rozdział XXVIII- „ Nieoczekiwany zwrot akcji”

            Następnego dnia Tomek z samego rana, zaraz po śniadaniu, zabrał mnie na zakupy. Chcieliśmy na tym koncercie wyglądać dobrze ale jednocześnie miało nam być wygodnie. Postanowiliśmy kupić sobie podobne ciuchy. Bluzka z napisem: „Jak nie ty to kto” Tomka czarna a moja biała. Spodnie w przeciwnych kolorach moje czarne a jego białe. Gdy w domu 4 godziny przed koncertem założyliśmy je na siebie, moje rodzeństwo jednogłośnie stwierdziło:
-Wyglądacie bosko.
Ewka poprosiła mnie żebym poszła do jej pokoju na pół godziny.
-Siadaj na fotelu przy oknie. Zrobimy ci makijaż i dobierzemy dodatki.
-Tylko nie za mocno.
Podkład prawie niewidoczny, biało-szare cienie i czarna kreska a do tego lekki róż na policzki. Bransoletka wykonana z muliny przez moją siostrę z napisem „Perfekt”, czarny naszyjnik i do tego czarno-biała bandamka i byłam gotowa. Gdy wyszłam Tomek kończył czesać swoje włosy:
-Wow! Daria w odsłonie biało-czarnej. W biało-czerwonej to cię widziałem ale w takiej jeszcze nie.
-Ty jeszcze wiele o mnie nie wiesz i w wielu odsłonach nie widziałeś.
Równo o 20 na placu głównym miasta zaczął się koncert. Grzegorz Markowski jak zawsze wymiatał. Na jego piosenkach wychowały się miliony. Na żywo piosenki Perfektu brzmiały jeszcze lepiej. Dwie godziny koncertu a nam nadal chciało się tańczyć. Po ostatnim utworze, gdy zespół miła zejść ze sceny zaczęłam:
-„Gdy emocje już opadną jak po wielkiej bitwie kurz….”-Tomek dołączył się do mnie a zaraz po nim cały tłum.
Na twarzy całego zespołu widać było wzruszenie. Zagrali dla nas jeszcze kilka bisów i pojechali w dalszą trasę.
            Z perspektywy Tomka:
Gdy patrzyłem na szczęśliwą Darię czułem się genialnie. Skakała w rytm muzyki a ja razem z nią. Wiedziałem, że uwielbia ten zespół. Ja z reszta też. Miała opanowane prawie wszystkie teksty piosenek. Tak byłem dumny z tego, że to mój dziewczyna i że ją uszczęśliwiłem. Po koncercie poszliśmy na spacer. Stanęliśmy przy fontannie. Daria przytuliła się do mnie i szepnęła mi kilka słów do ucha:
-Kocham cię. Jesteś najwspanialszym chłopakiem na świecie. 
W tym momencie zauważyliśmy zarys pewnego mężczyzny. Gdy ukazała nam się jego twarz, Daria przeraźliwie jęknęła:
-O nie.
-Kocie co się stało?
 Lecz zanim mi odpowiedziała usłyszałem głos chłopaka:
-Witaj. Moja myszko.
-Nie nazywaj mnie tak.
-Kto to jest?- zapytałem.
-Jak to nie mówiłaś o mnie? Jestem Rafał. Chłopak…yy były, niestety, chłopak Darii.
-Niestety?- oburzyła się, a ja stałem jak wryty.- Sam ze mną zerwałeś. I to jeszcze przez telefon niemiałeś odwagi spojrzeć mi w twarz, tchórzu. A teraz pojawiasz się ni z gruszki ni z pietruszki i wyjeżdżasz z takimi tekstami?
-Głupi byłem. Kocham cię i chcę do ciebie wrócić. Przepraszam. Wrócisz do mnie?
Stałem i marzyłem żeby powiedzieć coś, ale wiedziałem że to tylko pogorszy sytuację.
-Chyba śnisz- odbąknęła a ja lekko się uspokoiłem.
-Wolisz tego pożal się Boże siatkarza zamiast mnie?- zapytał się a Daria zagotowała się i strzeliła go w twarz.
-Chcesz jeszcze coś dodać?
-Jeszcze będziesz mnie na kolanach prosić żeby do mnie wrócić.
-Ciekawe.
Poszliśmy do auta, ponieważ było już późno. Całą drogę oboje milczeliśmy.  Przed domem odważyłem się zadać jedno pytanie:
-Kochałaś go?
-I to jak- odpowiedział po czym opowiedziała mi swoją historię.- Poznaliśmy się w gimnazjum. Na początku drobne rozmowy potem pierwszy pocałunek i byliśmy parą. Trwało to prawie rok. Rozmowy, przytulania, wspólne spacery, jazda na rowerze. Było nam wspaniale. Aż pewnego letniego wieczoru dostała od niego SMS-a: „ Przepraszam cię, ale to koniec. Nie dzwoń do mnie i nie pytaj o nic.” Czułam się taka porzucona. Przez pierwsze dni było koszmarnie. Ale potem usiadłam spokojnie i stwierdziłam: „Po co ci taki: „chłopak”? Samej jest ci lepiej. On cię dusi.” Od tamtego dnia cieszyłam się wolnością. Zdałam z wyróżnieniem, wyjechałam do Bełchatowa, zaczęłam trenować i poznałam ciebie- pocałowała mnie i poszliśmy  do pokoju. Następnego dnia rano postanowiliśmy, że pojedziemy na miejska plaże pograć w siatkówkę. Ja grałem z Ewą a Daria z Michałem. Grało nam się znakomicie. Długie wymiany i tłumy gapiów. Po dwóch godzinach grania wróciliśmy do domu. Gdzie czekała nas niespodzianka:
            Z perspektywy Darii:
-Oliwia!- krzyknęłam.- Co ty tu kochana robisz?
-Przyjechałam z Kamilem.
-Cześć- przywitałam kochanego mojej przyjaciółki.
-Siadajcie- wskazałam ławki a Tomek w tym czasie przyniósł wodę.
-Mamy do was pewną sprawę. Jak wiecie pół roku temu Kamil mi się oświadczył-oczy Oliwi lśniły a ona unosiła się pół metra nad ziemią.- Byliśmy w kościele i sali weselnej. Termin ślubu mamy na koniec sierpnia. Zadzwoniłam do trenerów kadr, męskiej i żeńskiej. Nasz ślub wypada w czasie przerwy po Mistrzostwach Europy. I mamy do was prośbę. Zostalibyście naszymi świadkami?
Zatkało mnie. Popatrzyłam na Tomka a ten uśmiechnął się porozumiewawczo.
- Oczywiście- powiedzieliśmy jednogłośnie. –Ale czemu nie wzięliście Kasi z Grześkiem?
-Mają w tym samym terminie ślub siostry Kaśki. Ogromna szkoda, że jej nie będzie ale wiesz. Nie mogę czekać kolejnego miesiąca bo nie wiadomo co będzie. Także ubierajcie się bo zanim pojedziecie na zgrupowania musimy wybrać wam stroje.
-No dobrze.
W Warszawskiej galerii ślubnej byliśmy niecałe 2 godziny później. Gdy jaz Oliwią wybieraliśmy suknie Oliwki, Tomek z Kamilem kupowali garnitury. Zadbałyśmy o to żeby Kamil zobaczył suknię dopiero przed ołtarzem. W domu byliśmy przed 20. Ustaliliśmy, że w piątek, przed dzień ślubu, wraz z Oliwią udekorujemy kościół i zamówimy  bukiety. Następnego dnia wieczorem, po dniu pełnym czułości, każdy z nas pojechał na swoje zgrupowanie. Wiedzieliśmy, że za miesiąc ponownie się spotkamy. Na pożegnanie wypowiedzieliśmy kilka czułych słów:
-Będę za tobą tęsknić cały czas.
-Tylko skup się na treningu bo jeszcze na Mistrzostwa Europy nie pojedziesz- wtrąciłam się.
-Dobrze ty też. Chcę cię w wolnym  czasie widzieć na boisku.
-Kocham cię!- wykrzyczałam i wsiadłam do autokaru.
-Ja ciebie też…….

 *******************************************************************************
Kolejny rozdział ląduje u was. :) Komentujcie i podsyłajcie zdjęcia sukienek ślubnych :)