piątek, 17 lipca 2015

Rozdział XXVI- „ Kocham życie”




            Gdy następnego dnia obudziłam się w hotelu, spostrzegłam, że do śniadania mam jeszcze ponad pół godziny. Leżąc rozmyślałam nad tym co dzieje się w ostatnim czasie wokół mnie. Postanowiłam wziąć kartkę i spisać to wszystko. W trudnych chwilach zawszę będę mogła na nią spojrzeć, aby zmienić sobie humor.
Wydarzenia zmieniające moje życie:
  1. Wyprowadziłam się od rodziców do cudownego miasta jakim jest Bełchatów.
  2. Zaczęłam grać w najwspanialszym klubie w Polsce.
  3. Zostałam najmłodszym kapitanem w historii.
  4. Poznałam Tomka.
  5. Zakochałam się w nim na zabój.
  6. Poznałam mojego idola-Mariusza Wlazłego i całą Skrę.
  7. Zdałam maturę.
  8. Byłam na zgrupowaniu kadry narodowej.
  9. Dostałam się do kadry. Tomek również
  10. Tomek świetnie zadebiutowała w barwach naszego kraju.
  11. Ja zaliczyłam najlepszy debiut.

Gdy popatrzyłam na ta listę w moich oczach pojawiły się łzy. W tej chwili zadzwonił mój telefon. To był Tomek. Rozmawialiśmy pierwszy raz od czasu mojej podróży od rodziców do Bełchatowa. To kawał czasu ale zmiana czasu, treningi, podróże.
-Cześć kochanie- usłyszałam delikatny głos, za którym tak bardzo się stęskniłam.
-Cześć- odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
-Mam nadzieję, że cię nie obudziłem?
-Nie. Nie spałam już od jakiegoś czasu.
- W przyszłym tygodni gracie w Polsce. Prawda?
-Tak. W Łodzi.
-Mam dla ciebie niespodziankę. Po awansie do Final Six mamy trzy dni przerwy. Po meczach w Częszowie a  przed zgrupowaniem w Spale. Przyjdę na mecz. A z tego co wiem wasz trener pozwolił na spotkanie z rodzinami po meczu.
-Pozwolił. Tak się cieszę. A ty jesteś już w kraju?
-Nie jeszcze na lotnisku we Florencji. Zaraz wsiadamy do samolotu. Kocham cię do zobaczenia.
-Ja ciebie też.
W tym momencie, obudziła Ania:
- Cześć? Co ty od rana taka roześmiana?
- Tomek do mnie dzwonił.
-To co wstajemy?
-Tak pani kapitan- zaśmiałam się.
Po śniadaniu lekki trening i kolejny mecz. Tym razem z Serbią. System World Grand Prix jest bardzo napięty. W każdym tygodniu dwu dniowy maraton meczy. Na każdy inna taktyka i inny rodzaj gry. Dla innych ludzi może wydawać się to męczące, ale ja to kocham. Czym byłoby moje życie bez tego? Lecz nie czas teraz na rozważania nad sensem życia. Wychodzimy na mecz. Dzisiaj mecz zaczęłam w pierwszym składzie, z powodu przemęczenia dziewczyn. Stałam na boisku, przed pierwszą piłką, skupiona najbardziej jak tylko mogłam. Przed każdym meczem obieram jakiś powód motywujący do wygranej. Dzisiaj był on taki: Zrób to dla babci. Ona tam w niebie z Agatą, Arkiem i trenerem Hubertem wierzą w ciebie. Przymknęłam oczy, głęboko odetchnęłam i zaczął się mecz. Pierwsze akcje byłe, w moim wykonaniu, koszmarem. Trzy obronione i dwie zepsute. Na przerwę techniczną schodziłyśmy przy wyniku 8:6 dla Serbii. Trener dał nam kilka wskazówek. Po tej przerwie grałyśmy jakby nas ktoś zamienił. Mecz wygrany 3-1 ale nie był on łatwy. Serbki to mocne  zawodniczki. Wyniki poszczególnych setów prezentowały się tak: 26:24, 23:25, 25:23, 28:26. Szybko skierowałyśmy się do szatni a później do hotelu. Zebrałyśmy nasze bagaże, wymeldowałyśmy się z hotelu w pojechaliśmy na lotnisko. Koszmarnie zmęczone ,po meczu, stałyśmy przed odprawą. Lot był dość szybki. Na lotnisku czekali dziennikarze i kibice. Tak właśnie dla tych kibiców mamy tą pracę. Po chwili dla mediów i kibiców, pojechaliśmy do Łodzi. Po zameldowaniu w hotelu poszłyśmy spać. Wstałyśmy po kilku godzinach i poszłyśmy na siłownie. Krótki trening i wracałyśmy do hotelu. W sali głównej tegoż budynku czekał na nas miła niespodzianka. Trener zawołał nas do tego pomieszczenia. Przed odtworzeniem drzwi powiedział:
- Macie czas do wieczora potem spać a jutro znowu się zobaczycie.
Dla dziewczyn tajemnicą było co kryło się za drzwiami. Ja jednak miałam pewne przypuszczenia. Gdy drzwi otworzyły się ujrzałam to za czym tak bardzo tęskniłam:
- Tomek !- krzyknęłam i utknęłam w jego ramionach.- Jak ja za tobą się stęskniłam.
-Ja za tobą też. Jak wrażenia?
-Świetnie. Dużo trenowania. Tak jak sobie wyobrażałam. Tego właśnie się spodziewałam i chciałam. A ty? Zaaklimatyzowałeś się w kadrze?
- Chłopaki przyjęli mnie z otwartymi rękoma. Wspierają, radzą  rozśmieszają.  Z kim jesteś w pokoju? Z kim śpiesz zamiast mnie?- zaśmiał się.
-Z Anią. Wiktoria jest z Mariolą. A czemu pytasz?
-Chcę wiedzieć z kim noce spędza moja dziewczyna-zaśmiał się.
-A ty koteczku?
-Ja z Danielem. Standard. To co kolacja i idziemy pobyć trochę ze sobą?
- Pewnie. Dopóki możemy.
Wieczór spędzony w towarzystwie naszych rodzin, pomógł nam emocjonalnie. Następny dzień treningi a potem mecz z Serbią. Trochę się go obawiałam ale to są tylko zawodniczki a nie boginie. Z nimi też można wygrać. W czwartek o 20:15 zaczęło się spotkanie z Serbkami. Ku wielkiemu zaskoczeniu ,po kilku meczach gdzie wchodziłam na zmiany, wyszłam w pierwszym składzie. Byłam skoncentrowana i dumna. Pierwsza piłka zagrana przez Anię. Akcja wyglądała następująco:
- zagrywka Ani.
-przyjęcie przez Monar
-rozegranie Ogniejowić
-atak Bielica
-blok Pycia
Kolejne akcje nie były już takie łatwe. Każdy punkt, dla obu drużyn, był wywalczony. Kibice mogli pooglądać prawdziwą walkę. Nagle w pewnym momencie meczu, skacząc do bloku, Ania dostała piłka w twarz. Jak każdy po takim spotkaniu, straciła na chwilę równowagę. Otarła łzy, pojawiające się podczas zderzenia i grała dalej. Pierwszy set wygrały Serbki 28:26. Drugi był pełen długich akcji. Wynik tylko to potwierdzał 34:32 dla nas. W trzecim i czwartym grałyśmy falami (zarówno my jak i Serbki). Jednak to my byłyśmy na fali w ważnych momentach meczu. Wygrałyśmy, odpowiednio: 25:23 i 26:24. Szczęśliwe czekałyśmy na MVP. Gdy spiker ogłosił:
-Najbardziej wartościową zawodniczką meczu została: Anna Werblińska.
Ania nie mogła w to uwierzyć. Zagrała wyśmienite zawody i to jej się należało. Dumne ze zwycięstwa spędzałyśmy czas z rodzinami. Następny dzień oznaczał następny mecz. Kolejne spotkanie z Rumunkami. Wiedziałyśmy, że nie będzie to spacerek. Przed meczem, po odprawie, każda z nas skupiała się na swój sposób. Muzyka, jednak przewyższała. Inne utwory, rodzaje ale muzyka. Spokojna lub nie. Ja osobiście potrzebowałam naładować akumulatory energetyczną nutą. W szatni również słychać było mocniejsze bity. Mecz był emocjonujący. To nie były te same Rumunki co tydzień temu. Miały w sobie więcej energii. Jednak to my odniosłyśmy zwycięstwo 3-0. Tym razem MVP została: Mariola Zenik. PO meczu dostałyśmy całą dobę wolnego przed wylotem do Serbii. 


______________________________________________________________________________
kolejny rozdział  ląduje u was. Oceniajcie w komentarzach. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz