środa, 10 czerwca 2015

Rozdział XXIV- „Tęsknota”




                            Następnego dnia rano obudziłam się ok.9. Zeszłam na śniadanie. W kuchni czekała mnie miła niespodzianka:
- Dzień dobry – zaskoczona, przywitałam Małgosie Glinkę.
Koszulka meczowa Darii.
-Cześć. Przyjechałam z przesyłką. To dla ciebie – podała mi paczkę.
-Jest śliczna- powiedziałam na widok prototypu mojej reprezentacyjnej koszulki.
-Dlaczego akurat 10?
-W gimnazjum grałam z takim numerem i tak jakoś zostało.
-Powodzenia.
-Szkoda że pa… Że ty nie grasz w reprezentacji-odpowiedziałam ze smutkiem.
-Czas dać szanse młodszym-odpowiedziała w odjechała.
Ja natomiast zjadłam śniadanie i poszłam do ogrodu. Usiadłam na hamaku i wreszcie miałam trochę czasu żeby przeczytać „Bezdomną” Katarzyny Michalak. W pewnym momencie zrobiło mi się smutno. Wróciłam do domu i w laptopie odnalazłam zdjęcia z wesela, na którym byłam razem z Tomkiem. Tak właśnie wtedy utwierdziłam się w przekonaniu, że sport to poświęcenie nie tylko  zdrowia ale i życia prywatnego. Obie te rzeczy wystawia na poważną próbę. W tym momencie do pokoju wszedł Michał:
-Siostra, idę do Dominika. Idziesz ze mną?
-Pewnie. Zaczekaj 10 minut. Ogarnę się lekko i schodzę.
Po tych słowach, ubrałam się w wygodne spodnie i luźną koszulkę. Po czym zbiegłam ze schodów, bo czesania włosów zajęło mi dużo czasu.
-To co idziemy?
-Pewnie, ciocia będzie zadowolona, że przyszłaś ze mną.
Podczas drogi, szliśmy ok. 40 minut dla zdrowia, rozmawialiśmy o tym ci stało się w ostatnich dniach.
-Jak się Ewka czuje? Pojechała do Filipa?
-Tak dzisiaj rano, jak jeszcze spałaś odprowadziłem ją na autobus.
-Mama dobrze się trzyma. Jest strasznie dzielna.
-Ty odziedziczyłaś to po niej. W tym roku przeszłaś tyle chwil radosnych i trudnych.
-Nie porównuj tego do uczuć mamy.
-Zobacz. Wyprowadziłaś się do Bełchatowa, poznałaś Tomka, zostałaś kapitanem, dostałaś się do kadry narodowej, ciężkie treningi, przedwczesna matura,  śmierć babci i jeszcze rozłąka na tyle miesięcy z Tomkiem.
-Sport wymaga poświęceń. Ale co będziemy gadać o mnie? No nareszcie doszliśmy.
-Daria!- zawołała ciocia tak głośno, że chyba cała okolica słyszała.-Jak ja cię dawno nie widziałam.
-Cześć ciociu. No będzie tak z 5-6 miesięcy. Od ostatniej wizyty u mamy.
-Irek, chodź tu zobacz kto przyjechał.
-Daria- przywitał mnie.- Wchodźcie z Michałem do domu. Dominik masz gości.
Przez ok. cztery godziny rozmawiałam z ciocią, wujkiem i Dominikiem o tym co teraz przez te miesiące będę robiła. Przed obiadem zadzwonił mój telefon:
-Kasia, co się stało?- zapytałam z przerażeniem.
-Oliwia ona leży na OIOMI-e- gdy to usłyszałam nogi się pode mną ugięły.
-Ale co z nią?- zapytałam z drżącym głosem a na twarzach siedzących ze mną pojawiło się zaniepokojenie.
-Źle zniosła kolejną chemię. Straciła przytomność i jeszcze jej nie odzyskała. Co teraz będzie?
-Spokojnie. Ja wsiadam w najbliższy autobus i jadę do szpitala.
-Dobrze czekam na ciebie.
Rozłączyłam się i napiłam się łyk wody. Powiedziałam wszystko obecnych i już miałam wyjść, gdy zatrzymał mnie Dominik:
-Daria, zawiozę cię i tak miałem jechać do Łodzi do kumpla to cię podrzucę.
-Naprawdę. Byłabym ci wdzięczna.
Po dziesięciu minutach byłam w domu, spakowałam torbę i pożegnałam się z rodziną. Wiedziałam, że mogę już w tym kwartale a może nawet dłużej ich nie widzieć. W drodze zadzwonił do mnie Tomek:
-Cześć kochanie! Jedziesz gdzieś bo taki szum słyszę?
-Hej. Tak. Oliwia źle zniosła chemię i leży na OIOMI-e. Jadę do niej.
-Kochanie, wiem że to dla ciebie ważne ale miałaś odpoczywać. Obiecaj mi, że zanim pojedziesz na zgrupowanie, odpoczniesz.
-Dobrze nie martw się. A ty idź spać bo musisz regularnie regenerować siły.
-Oczywiście. Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Rozłączyłam się z nim a w moich oczach zakręciła się łza.
-Ej no co ty? Daria- powiedział Dominik.
-Pierwsze dni są najtrudniejsze. Dopóki nie mam zajęcia. Potem moje życie będzie kręciło się wkoło. Trening, jedzenie, spać, trening, jedzenie, spać.
-Tu cię wypuszczę, ok.?
-Spoko. Dziękuję ci bardzo i szerokiej drogi.
-Trzymaj się pa.
-Cześć.
Gdy weszłam na oddział Kasia siedziała zamyślona:
-Daria! Przepraszam, że cię tu ściągnęłam.
-No co ty. Gdzie ona jest i jak się czuje?
-Tak powoli odzyskuje przytomność.
-Idę do niej na chwilę.
Przed drzwiami pielęgniarka podała mi fartuch i mogłam do niej ,na chwilę, wejść.
-Oliwka. Ale nam strachu napędziłaś- powiedziałam przez łzy, z uśmiechem na twarzy .
-Daria. Dziękuję ci, że przyszłaś.
-Obiecaj mi jedno. Wyzdrowiejesz i jeszcze kiedyś razem zagramy.
-Obiecuję. Będę walczyć.
-I to chciałam usłyszeć. Kochana ja muszę już iść. Jutro wpadnę. Trzymaj się.
Gdy wyszłam z sali rozpłakałam się, ze szczęścia. Kasia widząc moja uśmiechniętą twarz przytuliła mnie i poszłyśmy do okna. Na pożegnanie pomachałyśmy Oliwce i poszłyśmy na kawę. Po kilkudziesięciu minutach rozmowy postanowiłyśmy, że Kasia pójdzie do mnie i tam zrobimy sobie Maraton „Igrzysk Śmierci”. Po prawie 10 godzinach filmu ja poszłam spać do sypialni a Kasia zasnęła w salonie. Ja po wszystkich trudach spałam do 10 a Kasia wstała wcześniej i zrobiła śniadanie. Gdy weszłam do kuchni zadzwonił mój telefon:
-Dzień dobry. Nie obudziłem cię?- zapytał znajomy mi głos.
-Dzień dobry. Nie właśnie wstałam.
-Wiem, że powinnaś dopiero jutro wrócić do kraju ale słyszałem, że zostałaś w kraju i mam prośbę.
-W czym mogę pomóc?
- Mogłabyś przyjechać, najlepiej dzisiaj, na zgrupowanie? Oczywiście na razie tylko integracja z drużyną. A od przyszłego tygodnia zaczynasz treningi.
- Oczywiście. Zjem śniadanie, wpadnę do koleżanki do szpitala i wyruszam do Szczyrku.
-Świetnie. To do zobaczenia.
-Do widzenia.
Po rozłączeniu się, opowiedziałam wszystko Kasi. Po śniadaniu, spakowałam torbę i wsiadłam w samochód. Podjechałam na parking pod szpitalem i zaparkowałam auto. Gdy weszłam na oddział intensywnej terapii przeraziłam się. Kasi na sali nie było. Z łzami w oczach spojrzałam na pielęgniarkę.
-Spokojnie, jej stan się polepszył i jest przeniesiona na salę na 5 piętrze nr 10.
-Dziękuję bardzo.
Gdy wpadłyśmy na oddział i znalazłyśmy salę, byłam pewna, że mogę spokojnie jechać na zgrupowanie. Kasia ucałowała mnie na drogę i obiecała, że jeżeli będzie miała siłę to będzie przychodziła na mecze w Polsce i spotka się ze mną. Po dwóch godzinach rozmowy, Kasia poszła do domu a ja wsiadłam w samochód i wyruszyłam w drogę do Szczyrku.
 _______________________________________________________________
Kochani kolejny rozdział :) Mam nadzieję, że podoba wam się mój blog. Wyrażajcie swoją opinię w komentarzach :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz