Byłyśmy
pozytywnie nastawione na mecze w Policach. W piątek dwie kontuzje w naszej
drużynie wykluczyły Asie i Ewę. Natomiast w sobotę obyło się bez żadnych urazów
i kontuzji. Oba spotkania były bardzo zacięte, jak przystało na finał. Niestety
oba te mecze, zgodnie z przewidywaniami, przegrałyśmy. Jednak nikt z
zainteresowanych nie przypuszczał, że przez 4 mecze finałowe, zostanie
rozegranych 20 setów. W każdym meczu był tie-break. To wielki sukces dla nas.
Po ostatniej piłce w sezonie, podziękowałyśmy i szczerze pogratulowałyśmy
policzankom. Dla nas to było ogromny sukces. Sama Małgorzata Glinka była
pozytywnie zaskoczona. Zanim rozdano
medale i nagrody indywidualne, Gosia krótko ze mną porozmawiała:
-Powiem ci, że taka atakująca jaką jesteś jest potrzebna
naszej reprezentacji- zaczęła.
-Dziękuję, ale Kasia Skowrońska i Zarośliska to przecież
zawodniczki znane na całym świecie.
-Też będziesz. Jeszcze raz gratulacje.
-Dziękuję i wice wersa.
Nagrody indywidualne zdobyły:
Małgorzata Glinka- Mogentale- najlepsza przyjmująca.
Mariola Zenik- najlepsza libero.
Agnieszka Bednarek-Kasza- najlepsza środkowa.
Wiktoria Boberek- najlepsza rozgrywająca.
Ana Bielica- najlepsza atakująca.
Daria Balcerzak- odkrycie sezonu.
Tak przedstawiała się lista, odczytana przez spikera,
nagrodzonych indywidualnie. Po rozdaniu nagród indywidualnych, przyszła kolej
na medale. Gdy otrzymałam do rąk srebrny puchar Wicemistrzyń Polski była dumna.
Po tym wydarzeniu szybkie wywiady w których podsumowałam, rewelacyjny, sezon.
Dostanie się do seniorskiej drużyny w Bełchatowie, zostanie kapitanem mimo
pierwszego sezonu w klubie, zdana matura, znalezienie miłości i ,co
najważniejsze, dostanie się do seniorskiej reprezentacji Polski. W samolocie
była wesoła atmosfera. Śpiewałyśmy, robiłyśmy sobie zdjęcia i spędzałyśmy
ostanie chwile tego sezonu. Tomek w czasie meczu wracał właśnie z wakacji.
Spotkaliśmy się w mieszkaniu. Szybka kolacje i ostanie chwile, jak nam się
wtedy wydawało, przed wyjazdem na zgrupowanie- Tomek i ja na krótkie wakacje.
Po ogarnięciu się poszliśmy do sypialni.
Następnego dnia, po upojnej nocy, obudziłam się szczęśliwa, ale w środku czułam
niepokój. Nie wiedziałam dlaczego tak się działo, ale chwilę później przyszła
odpowiedź. Podczas gdy Tomek pakował torbę a ja robiłam śniadanie, zadzwonił
mój telefon. Gdy wzięłam go do ręki zobaczyłam, że to mama więc się
uśmiechnęłam, ale gdy tylko usłyszałam jej głos na mojej twarzy pojawiło się
przerażenie. Płakała, to było pewne, ale dlaczego?
-Mamo coś się stało?-
zapytałam przerażona a z drzwi sypialni wychylił się zaniepokojony Tomek.
-Babcia Alinka… Ona nie żyje.
-Jak to? Mamo przyjadę dzisiaj, albo jutro rano.
-Dobrze kochanie.
Gdy wypowiedziałam ostatnie słowa odłożyłam słuchawkę, i
opadłam, w sposób kontrolowany, na podłogę. Schowałam głowę w ręce i zaczęłam
płakać.
Z perspektywy
Tomka:
Nie wiedziałem co się stało, ale na pewno nic dobrego. Podszedłem
do niej wziąłem ją na ręce i zaniosłem do salonu, bo w czasie rozmowy upuściła
szklankę, która się zbiła i mogła się pokaleczyć. Usiadłem z nią na kanapie i
przytuliłem jak najmocniej. Po chwili dostałem odpowiedź na pytanie: „Co się
stało”. Gdy to usłyszałem czułem jak robie się blady. Daria nie mogła się
uspokoić. Postanowiłem, że pójdę do apteki po coś na uspokojenie a w drodze
zadzwonię do trenera o przedłużenie urlopu, ze względu na sporawy osobiste.
Stefan jest naprawdę świetnym człowiekiem. Zrozumiał, że nie mogę zostawić
Darii samej i postanowiliśmy, że zaraz po pogrzebie jadę do Spały. Gdy wróciłem
do mieszkania, Daria spała. Przykryłem ją kocem i przygotowałem samochód do wyjazdu.
Gdy tylko Daria wstała spakowała torbę i ogłosiłam mi, że jedzie do rodziców.
Lecz gdy ja jej oznajmiłem, że jadę z nią jej reakcja była dla mnie
zaskakująca:
- Zwariowałeś? Dzisiaj o tej porze powinieneś być już w
Spale.
-Stefan zgodził się i nawet nakazał mi jechać bo mi dwa dni
dużej zmiany nie dają a tobie wsparcie jest potrzebne.
-Co ty mówisz? Dwa dni nic nie zmienią? Bzdura! To może
zadecydować o twojej karierze.
-Koniec! Nie spieraj się ze mną. Jedziemy razem i to już
postanowione.
-Dobra. Zbieraj się musimy zajechać zanim zrobi się ciemno.
Z
perspektywy Darii:
W drodze do mojej rodzinnej miejscowości, siedziałam
zamyślona przez pół drogi. Przez kolejne pół śpiewałam, razem z radiem, smutne
piosenki z łzami w oczach. Gdy tylko Tomek to zauważył, wyłączył radio i zaczął
temat moich wakacji:
-Jak się domyślam na Cypr już nie polecisz. To gdzie
spędzisz te dwa tygodnie?
-W domu.
-W Bełchatowie nie wypoczniesz.
-Ale w rodzinnym domu. U rodziców na pewno wypocznę.
-Dobrze. Jesteśmy na miejscu.
Przed domem na ławce siedziała Ewa. Gdy tylko ją zobaczyłam,
ponownie zaczęłam płakać. Podeszłam do niej i przytuliłam jak najmocniej. Po
chwili wyszedł Michał:
-Cześć siostra- przywitał się.
-Hej- przełknęłam łzy.- Jak mama?
-W miarę dobrze, teraz pojechała z wujkiem załatwiać
pogrzeb.
- Michał- powiedziałam szeptem.-zanieś Ewę do domu bo
zasnęła.
-Dobra.
Misiek wziął ja na ręce i zaniósł do jej pokoju. Ja natomiast postanowiłam przejechać się
rowerem do domu babci. Swoje bagaże zostawiłam w pokoju na piętrze i poszłam do
garażu po rower. Tomek rozmawiał z Michałem. Gdy miałam jechać z domu wybiegł
Michał:
-Daria! Zaczekaj na Tomka. Poszedł się przebrać.
-Spoko.
Po chwili Tomek dołączył do mnie. Po 30 minutach stałam pod
domem babci. Mały, czerwony, łączący wszystkie najciekawsze przygody
dzieciństwa. Usiadłam u progu i zaczęłam płakać. Po jakiś 10 minutach z zza pleców
usłyszałam znajomy głos:
-Daria? Nie wierzę. Cześć- energicznie przywitał się Kamil.
-Cześć- odpowiedziałam ocierając łzy.
-Co się stało? Miałaś odpoczywać.
-Ty nic nie wiesz. Babcia nie żyje.
-Sąsiadka? Matko Boska- odpowiedział i opadł z sił.
-Ej! Wszystko w porządku?- zapytał się Tomek, łapiąc Kamila
za rękę.
-Tak- odpowiedział, po czym podszedł do mnie i przytulił
mnie.
-Kamil, dam ci znak jak będę wiedziała co i jak. A to jest
Tomek, mój chłopak- przedstawiłam go.
-Miło mi poznać- powiedzieli jednocześnie.
-Chłopaki idę narwać kwiatów do ogródka a wy porozmawiajcie.
Po kilku minutach wsiedliśmy na rower i wróciliśmy do domu.
W salonie czekała mama. Przywitała się i przytuliłam jak najmocniej. Następnego
dnia wieczorem w kapliczce e miejscowości gdzie mieszkała babci, odprawiany był
różaniec. Całe nabożeństwo walczyłam ze łzami. Odpuściłam podczas śpiewania.
Tomek siedział przy mnie, czułam jego obecność. Gdy tylko wróciliśmy poszłam
spać, ponieważ wiedziałam, że następny dzień będzie trudny. Wstałam, zjadałam
śniadanie i trzeba było szykować się na pogrzeb. Wyprasowałam czarną bluzkę i spódniczkę
poczym włożyłam ją na siebie. Gdy wsiedliśmy do samochodu Tomka, byłam mu
wdzięczna, że jest ze mną. Kolejne dwie-trzy godziny, pamiętam jak przez mgłę.
Nie mogłam opanować łez. Jedynie przy przystępowaniu do Komuni otarłam łzy,
które chwilę później wróciły. Po pogrzebie była stypa. Zjadałam obiad i pożegnałam
się z Tomkiem, który ok. 16 wyruszył do Spały. Wiedziała, że zobaczymy się dopiero
za trzy, cztery miesiące.
___________________________________________________
Kolejny post. Przeprasza, że tak późno ale nie miałam czasu. Miłego czytania. Zapraszam do komentowania.
Kolejny post. Przeprasza, że tak późno ale nie miałam czasu. Miłego czytania. Zapraszam do komentowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz