Następnego dnia rano gotowe do boju, wstałyśmy na śniadanie.
O 11 poszłyśmy na krótki trening w siłowni. Mecz zaczął się o 14:00. Pierwszy
skład był troszkę inny, ze względu na kontuzję Izy,: Gosia, Magda, Kasia,
Wiktoria, Iwona, Milena i ja. Pod koniec pierwszego seta za Milenę weszła
Oliwia. Przyjęła zagrywkę w punkt i od Wiktorii dostałam idealną piłkę, którą
wbiłam jako” siatkarskiego gwoździa”. Set po walce musiałyśmy oddać, zakończyła
się wynikiem 25:23. Drugi był nasz, niestety bez Oliwi, do 22. W trzecim grała
już Oliwia, wygrałyśmy do 23. Ale czwarty przegrałyśmy do 21. W tie-breaku nie
miałyśmy szans. Zastałyśmy rozniesione, set zakończył się wynikiem 15:12, a
cały mecz 3-2 dla Budowlanych Łódź. Marzyłam żeby wrócić teraz do hotelu i
zresetować się przed jutrzejszym meczem. Jednak dziennikarze poprosili mnie,
jako kapitana, o wywiad. Nie mogłam odmówić.
Wywiad
Darii:
Dziennikarz:
Dziękuje, że zgodziłaś się na wywiad. Dlaczego przegrałyście ten mecz?
Daria: Trudno
powiedzieć. Tak naprawdę to dla nas coś nowego, grać w półfinale. Budowlanki
pokazały, że są bardziej, od nas, wytrzymałe psychicznie.
Dziennikarz: Co musicie poprawić przed jutrzejszym meczem?
Daria: Przez kilka godzin, fizycznie, nie da się nic
poprawić, ale psychicznie trzeba się skupić tylko na tym co przed nami.
Dziennikarz: Myślę, że każdy kibic chce się tego dowiedzieć.
Dlaczego Oliwia gra teraz tylko na zmiany?
Daria: To, że Oli gra na zmiany, jest decyzją jej i trenera.
Myślę, że w najbliższym czasie dowiemy się o co chodzi.
Dziennikarz: Jeszcze raz, dziękuję za poświęcony mi czas.
Powodzenia jutro.
Po skończonym wywiadzie wróciłam do szatni. Przed 19 byłyśmy
w hotelu. W pokoju byłam, jak zawsze z Wiktorią. Po kolacji zawołał mnie
trener:
-Jutro na konferencji prasowej, po meczu, Oliwia postanowiła
zawiesić karierę.
-Rozumiem, a co ja mam zrobić?
-Wspierać ją na duchu.
-Ma się rozumieć. Mogę już iść do pokoju, bo pragnę
odpocząć?
-Pewnie.
Wróciłam do pokoju. Gdy otworzyłam drzwi. Wiktoria
rozmawiała przez telefon. Jak się później okazało był to Daniel. Jadł kolacje
razem z Tomkiem. Pozdrawiali nas serdecznie. Zasnęłam przed 22. Rano poszłyśmy
na lekki relaks na basenie. Mecz zaczął się o 13. tym razem Oliwia weszła w
pierwszym składzie. Pierwsza szóstka , a w zasadzie siódemka, wyglądała tak: rozegranie:
Wiktoria, przyjęcie: Oliwia i Milena, środek: Gosia i Ola, libero: Kasia i ja
na ataku. W pierwszym secie grałyśmy jak wczoraj i przegrałyśmy do 23. W drugim
i trzecim grałyśmy jak z nut, wygrałyśmy do 20 i 18. Czwarty był ekstremalnie
ciężki. Do drugiej przerwy technicznej goniłyśmy, a później szłyśmy łeb w łeb.
Przy stanie 26:26 na zagrywkę weszła Oliwia. Trafiła w sam narożnik i brakowało
nam 1 punkt do wygrania meczu. Drugim serwisem nie ryzykowała. Budowlanki
spokojnie przyjęły i przygotowały akcje. Stałam w pierwszej linii na prawym
skrzydle. Skoczyłam w ciemno i pojedyncza czapą zakończyłam mecz. Statuetkę
MVP, zasłużenie, dostała Oliwia. Była w wniebowzięta, ale najtrudniejszy moment
dopiero był przed nią. Przebrałyśmy się i poszłyśmy na konferencję prasową. Gdy
dziennikarze zadali już wszystkie swoje pytania, trener zaczął:
-Jedna z naszych zawodniczek, Oliwia, chciała coś ogłosić.
-Tak- zaczęłam Oli.- Z powodu… białaczki jestem zmuszona, na
jakiś czas, zawiesić karierę.
Po tych słowach w oczach Oliwi pojawiły się łzy, a na
językach dziennikarzy tysiące nowych pytań. Zmuszona byłam zainterweniować:
-Przepraszam bardzo, ale celem tej konferencji jest
omówienie meczu, a nie dręczenie naszej koleżanki. Za jakiś czas Oliwia na
pewno zgodzi się odpowiedzieć na kilka pytań.
Zabraliśmy rzeczy i wróciliśmy do hotelu. Prze 17miałyśmy
wyjechać więc poszłyśmy na 16 na obiad.
W menu były głównie owoce morza. Po pożywnym ale szybkim posiłku,
wsiadłyśmy do autokaru i wróciliśmy do Bełchatowa. Przed klubem czekała na mnie
Tomek;
-Daria- przytulił mnie.- Gratulacje kochanie. Co ty taka
blada jesteś?
-Niedobrze mi jakoś. Chyba czymś się przytrułam. Wracajmy do
domu. Proszę cię.
-Dobrze, a Wiktoria też jedzie z nami?.
-pewnie tak. A gdzie ona jest?
-Wiktoria!
-Tu jestem- wyszła cała blada z za autokaru.
-Dobrze się czujecie?- zapytał trener.- Wszystkie jesteście
jakoś blade. Wracajcie do domów i odpocznijcie.
-Rozumiem.
Gdy weszłam do domu musiałam do toalety. Dolegliwości
żołądkowe zepsuły romantyczny wieczór, jaki przygotował Tomek. Po chwili
wyszłam z łazienki.
-Zrobić ci coś do picia? Herbatę czy coś?- zapytał.
-Wolałabym jakbyś zaparzył mi miętę- odpowiedziałam i
ponownie poszłam do toalety.
Całą noc „kursowałam” między salonem a łazienką. Przed
północą posłałam Tomka spać, bo jutro mają trening i nie chciałam żeby był
nieprzytomny. Trochę lepiej poczułam się ok. 6 rano. Weszłam pod ciepły
prysznic aby zmyć z siebie ślady nocnego koszmaru. Gdy wyszłam zrobiłam sobie
ciepłą herbatkę i usiadłam do stołu. W tym momencie ,po butelkę wody, do kuchni
przyszedł Tomek.
-Kochanie jak się czujesz?
-Trochę lepiej, ale chyba idę się położyć- odpowiedziałam i
próbowałam wstać.
Jednak zakręciło mi się w głowie i Tomek w ostatniej chwili
złapał mnie. Kazał mi usiąść i zrobił mi kanapkę. Wypiłam parzoną miętę i
zjadłam kanapkę. Po chwili Tomek wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka. Czułam
się koszmarnie. Bezwładnie dałam się położyć do łóżka:
-Kochanie, za chwilkę wrócę do ciebie- powiedział
-Gdzie idziesz tak wcześnie?
-Niedaleko, odpoczywaj.
Z
perspektywy Tomka:
Czułam wyrzuty sumienia. Daria całą noc męczyła się a ja
spałem. Postanowiłem, że zrekompensuję to jej jakoś. Najbliższa otwarta apteka
była 10 minut piechotą. Poszedłem do niej i po skonsultowaniu z lekarzem Darii,
kupiłem jej zalecone leki. Gdy wszedłem na klatkę schodową spotkałem Daniela:
-Stary co ty tak rano?
-Nawet nie pytaj. Daria cała noc spędziła w łazience, coś
musiało jej zaszkodzić.
-Wice też coś zaszkodziło, ale jak napiła się mięty to
lepiej się jej zrobiło.
- Daria jest mocna fizycznie, ale grypę żołądkową albo
zatrucie przechodzi koszmarnie. Ja lecę , co sama w mieszkaniu została, a spać
poszła godzinę temu.
- Dobra, trzymaj się! Do później.
Pożegnałem się i wszedłem do mieszkania najciszej jak
można, żeby nie obudzić Darii.
Zadzwoniłem do mamy Darii, prosząc ją o przepis na rósł, Pierwszy raz gotowałem
według tego przepisu. Gdy skończyłem gotować rosół wybiła 9. Na 10 mieliśmy
trening. Włożyłem do miseczki troszkę makaronu, zalałem rosołem i posypałem
pietruszką. Postawiłem na tacy i już miałem zanieść to Darii, gdy do drzwi
zapukała Wika:
-Cześć Tomuś. Jak się czuje Daria?
-Hej. Właśnie miałem jej rosół zanieść. Proszę wejdź.
Otworzyłem drzwi do sypialni i spokojnie obudziłem „mojego
kotka”
-Misiu, zjedz troszkę rosołku. Od razu lepiej ci się zrobi.
-Dziękuję kochanie. Sam zrobiłeś?
-Tak, dlatego jak ci nie będzie smakował to powiedz.
-Pyszny.
- Masz gościa- powiedziałem, otworzyłem drzwi i wpuściłem
Wikę.
Z
perspektywy Darii:
-Cześć kochana – przywitała się.
-Hej- odpowiedziała Daria, po czym wyszedłem.
Z
perspektywy Darii:
-Jak ty się czujesz?
-Spoko, już dobrze. Jutro na trening pewnie przyjdę ale
dzisiaj nie dam rady.
-Nawet bym cię nie puścił- wtrącił się Tomek.
-Wiem kochanie- odpowiedziałam kończąc jeść rosół.
-Ja lecę misiu, bo za 30 minut trening zaczynam. A ty nawet nie
waż się ruszać z łóżka.
-Gdzież bym się ważyła. Uważaj na siebie.
Po chwili Tomek wyszedł a ja na spokojnie rozmawiałam z
Wiką. PO 10 minutach Wiktoria poszła na trening. Postanowiłam, że zanim Tomek
wróci z treningu ja lekko odeśpię noc. Obudziłam się przed 13. Tomuś zdążył już
wrócić z treningu. „Wskoczyłam” w szlafrok i wyszłam z sypialni.
-Miałaś nie wstawać- odezwał się , gdy mnie zauważył.
Dochodząc do siebie, spędziliśmy miły wieczór.
_____________________________________________________________________
Kolejny rozdział. Przepraszam że tak długo czekaliście ale mało czasu bo szkoła i przygotowania do bierzmowania. Mam nadzieję, że wam się podoba :) Komentujcie :)
P.S. Zachęcam do kliknięcia Like na stronce https://www.facebook.com/pages/Polscy-siatkarze-najlepsi-na-%C5%9Bwiecie-3/436440773179649 Jest świetna :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz