poniedziałek, 14 września 2015

Rozdział XXXII- „Wszystko się sypie”




            Perspektywa Darii:

Jak ja mogłam nie pamiętać ile leków wzięłam? Jak się potem okazało ten incydent nie byłby groźny, gdyby nie to że jestem uczulona na jeden z jego składników. Następnego dnia po tym jak tu trafiłam, przewieźli mnie do innej sali. Leżałam razem z piętnastolatką, która miała wypadek. Jak się okazało trenuje piłkę ręczną. W środę po południu przyszedł do mnie trener kadry narodowej.
-Daria, wiesz że w takim stanie nie mogę cię wziąć na Puchar Świata. Obiecaj mi, że o siebie zadbasz i w następnym roku rozwalimy razem z tobą cały świat.
-Pewnie trenerze. Jestem mi strasznie głupio ale nie wiedziałam, że jestem uczulona.
-Spokojnie. Na całe szczęście Kaśka doszła już do siebie po kontuzji i może grać całe spotkania. Damy radę ale będzie nam ciebie brakowało w ataku.
-Trenerze, masz telefon nagraj kilka słów dziewczynom i pokarz im. Dobrze?
-Pewnie. Gotowa?
-Tak.
Usiadłam i powiedziałam: „ Dziewczyny nie pojadę z wami na Puchar z wiadomych wam przyczyn ale pamiętajcie zawsze za was kciuki trzymam. Macie wygrać! Zmiećcie je z boiska. Kto wygra mecz? Polska! I tego się trzymajcie. Pozdrawiam was. „
Gdy trener wyszedł, zaczęłam płakać. Znowu wszystko się posypało. Monika, tak miała na imię ta dziewczyna, podeszła do mnie i zaczęła rozmowę:
-Daria, bo chyba mogę tak do ciebie mówić, spokojnie. To tylko jeden wyjazd. Arcy ważny ale w następnym roku są Igrzyska Olimpijskie.
-Ja się nie martwię tym, że nie zagram ale tym, że zawiodłam dziewczyny. Liczyły na mnie jako czarnego konia naszej kadry a tu co? A tu Daria wylądowała na intensywnej terapii kilka dni przed zgrupowaniem. Pięknie. Po prostu pięknie.
-Skąd miałaś wiedzieć, że jesteś na nie uczulona?
- Niby tak. A co z twoimi badaniami kiedy wracasz do gry?
-Tego nie wiem. Może za trzy tygodnie jak skończę rehabilitację ale to zależy od lekarzy.
-Wrócisz szybciej niż myślisz.
-Mogę paniom przerwać? -zapytał Tomek.
-Cześć kochanie- pocałowałam go.
-Co tam u ciebie? Jak się dzisiaj czujesz?
-Wszystko dobrze. Czuje się już lepiej. Alergia już prawie przeszła, krostki prawie zniknęły a opuchlizna już zeszła.
-To kiedy cię wypuszczą?
-Może za tydzień ale jak wszystko będzie dobrze to może szybciej. Jak wyjdę to pojadę do rodziców, ponieważ lekarz stwierdził że muszę mieć opiekę.
-Mam dla ciebie małą niespodziankę. Wejdźcie! A ja kochanie jadę ustalić z Danielem parę spraw.
Zastanawiałam się kogo Tomek przyprowadził do mnie.
-Witaj Dario- przywitała się mama Tomka.
-Dzień dobry. Dawno pani nie widziałam.
-Jak się czujesz?
-Już lepiej. Dziękuję za troskę.
-Gdy tylko Tomek do mnie zadzwonił od razu wsiadłam w samolot i jestem. Wiem, że chcesz się kontaktować z klubem i ustalić własny plan treningów dlatego pomyślałam że pomogę ci dojść do siebie?
-Nie chce sprawiać pani problemu. Ale byłoby miło.
-Żaden problem. A kiedy wychodzisz?
-Może za tydzień.
W tym momencie usłyszałam, że na podjazd wjeżdża karetka. Chwilę później do mojej Sali wpadła Wika:
-Daria!- cedziła każde słowo.-Tomek z Danielem mieli wypadek. Jakiś tir wymusił pierwszeństwo.
-Nic im nie jest?- krzyknęłyśmy, ja i mama Tomka.
-Nic nie wiem. Daniel wyszedł sam bo był pasażerem a tir uderzył w kierowcę.
Zerwałam się z łóżka i mimo protestów lekarzy zbiegłam na dół. Tomka wzięli na blok operacyjny. Pielęgniarka, przyprowadziła mi wózek żebym mogła usiąść i czekałam na wynik operacji. Nie wiedziałyśmy nic. W jakim jest stanie, dlaczego jest operowany i co dalej z nim będzie. Po skończonej operacji do swojego gabinetu wraz z mamą Tomka zaprosił mnie ordynator. To co od niego usłyszałam zamurowało mnie.
-Drogi Panie. Pan Tomek będzie żył ale jest pewien problem. Jego lewa ręka zostało zmiażdżona. Udało nam się uratować ręką i dłoń ale jeden z palców musieliśmy amputować.
-Nie! Nie! To niemożliwe. Przecież to dla niego tragedia. Koniec wszelkich marzeń nawet z protezą nie zagra w kadrze- płakałam.- On się załamie.
-Dlatego tu pani jest. Z reguły jeżeli kobieta nie jest żoną ani narzeczoną nie powinna tu być.
-Pani Zosiu, spokojnie. Najważniejsze, że żyje.
-Proszę żeby o tym co się stało powiedziała pani Daria. Pani Zofia jako mam reaguje zbyt emocjonalnie a pani wie co to znaczy i Tomek pani zaufa.
Weszłam do Sali pooperacyjnej. Tomek już się wybudził:
-Cześć kochanie. Jak się czujesz?
-Co się stało?
-Miałeś wypadek razem z Danielem. Jemu nic nie jest. Nie martw się.
-Dlaczego nie czuję palca wskazującego? Daria czemu ty płaczesz?
-Tomek- mówiłam przez łzy.- Miałeś zmasakrowaną tą rękę. Uratowali ją ale ten palec… Tomek oni musieli go… amputować.
-Nie, to niemożliwe. Daria powiedz, że to nieprawda. Błagam! Nie!
-Tomek, kochanie. Ja wiem, że to…
-Daria to koniec. Rozumiesz koniec.
-Kocie, błagam cię nie poddawaj się. Masz rodziców i mnie. Dasz radę wrócić do gry.
-Ale jakiej? Do kadry już się nie dostanę. A co jeśli jeszcze kciuk będzie tylko w 50% sprawny? Co wtedy? Koniec z graniem. The End. 

__________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale początek szkoły, wiele się ostatnio wydarzyło nie miałam głowy do pisania. Jest tu jeszcze ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz