Perspektywa
Darii:
Jak ja mogłam nie pamiętać ile leków wzięłam? Jak się potem
okazało ten incydent nie byłby groźny, gdyby nie to że jestem uczulona na jeden
z jego składników. Następnego dnia po tym jak tu trafiłam, przewieźli mnie do
innej sali. Leżałam razem z piętnastolatką, która miała wypadek. Jak się
okazało trenuje piłkę ręczną. W środę po południu przyszedł do mnie trener
kadry narodowej.
-Daria, wiesz że w takim stanie nie mogę cię wziąć na Puchar
Świata. Obiecaj mi, że o siebie zadbasz i w następnym roku rozwalimy razem z
tobą cały świat.
-Pewnie trenerze. Jestem mi strasznie głupio ale nie
wiedziałam, że jestem uczulona.
-Spokojnie. Na całe szczęście Kaśka doszła już do siebie po
kontuzji i może grać całe spotkania. Damy radę ale będzie nam ciebie brakowało
w ataku.
-Trenerze, masz telefon nagraj kilka słów dziewczynom i
pokarz im. Dobrze?
-Pewnie. Gotowa?
-Tak.
Usiadłam i powiedziałam: „ Dziewczyny nie pojadę z wami na
Puchar z wiadomych wam przyczyn ale pamiętajcie zawsze za was kciuki trzymam.
Macie wygrać! Zmiećcie je z boiska. Kto wygra mecz? Polska! I tego się
trzymajcie. Pozdrawiam was. „
Gdy trener wyszedł, zaczęłam płakać. Znowu wszystko się
posypało. Monika, tak miała na imię ta dziewczyna, podeszła do mnie i zaczęła
rozmowę:
-Daria, bo chyba mogę tak do ciebie mówić, spokojnie. To
tylko jeden wyjazd. Arcy ważny ale w następnym roku są Igrzyska Olimpijskie.
-Ja się nie martwię tym, że nie zagram ale tym, że zawiodłam
dziewczyny. Liczyły na mnie jako czarnego konia naszej kadry a tu co? A tu
Daria wylądowała na intensywnej terapii kilka dni przed zgrupowaniem. Pięknie. Po
prostu pięknie.
-Skąd miałaś wiedzieć, że jesteś na nie uczulona?
- Niby tak. A co z twoimi badaniami kiedy wracasz do gry?
-Tego nie wiem. Może za trzy tygodnie jak skończę
rehabilitację ale to zależy od lekarzy.
-Wrócisz szybciej niż myślisz.
-Mogę paniom przerwać? -zapytał Tomek.
-Cześć kochanie- pocałowałam go.
-Co tam u ciebie? Jak się dzisiaj czujesz?
-Wszystko dobrze. Czuje się już lepiej. Alergia już prawie
przeszła, krostki prawie zniknęły a opuchlizna już zeszła.
-To kiedy cię wypuszczą?
-Może za tydzień ale jak wszystko będzie dobrze to może szybciej.
Jak wyjdę to pojadę do rodziców, ponieważ lekarz stwierdził że muszę mieć
opiekę.
-Mam dla ciebie małą niespodziankę. Wejdźcie! A ja kochanie
jadę ustalić z Danielem parę spraw.
Zastanawiałam się kogo Tomek przyprowadził do mnie.
-Witaj Dario- przywitała się mama Tomka.
-Dzień dobry. Dawno pani nie widziałam.
-Jak się czujesz?
-Już lepiej. Dziękuję za troskę.
-Gdy tylko Tomek do mnie zadzwonił od razu wsiadłam w
samolot i jestem. Wiem, że chcesz się kontaktować z klubem i ustalić własny plan
treningów dlatego pomyślałam że pomogę ci dojść do siebie?
-Nie chce sprawiać pani problemu. Ale byłoby miło.
-Żaden problem. A kiedy wychodzisz?
-Może za tydzień.
W tym momencie usłyszałam, że na podjazd wjeżdża karetka. Chwilę
później do mojej Sali wpadła Wika:
-Daria!- cedziła każde słowo.-Tomek z Danielem mieli
wypadek. Jakiś tir wymusił pierwszeństwo.
-Nic im nie jest?- krzyknęłyśmy, ja i mama Tomka.
-Nic nie wiem. Daniel wyszedł sam bo był pasażerem a tir
uderzył w kierowcę.
Zerwałam się z łóżka i mimo protestów lekarzy zbiegłam na
dół. Tomka wzięli na blok operacyjny. Pielęgniarka, przyprowadziła mi wózek
żebym mogła usiąść i czekałam na wynik operacji. Nie wiedziałyśmy nic. W jakim
jest stanie, dlaczego jest operowany i co dalej z nim będzie. Po skończonej
operacji do swojego gabinetu wraz z mamą Tomka zaprosił mnie ordynator. To co
od niego usłyszałam zamurowało mnie.
-Drogi Panie. Pan Tomek będzie żył ale jest pewien problem. Jego
lewa ręka zostało zmiażdżona. Udało nam się uratować ręką i dłoń ale jeden z
palców musieliśmy amputować.
-Nie! Nie! To niemożliwe. Przecież to dla niego tragedia. Koniec
wszelkich marzeń nawet z protezą nie zagra w kadrze- płakałam.- On się załamie.
-Dlatego tu pani jest. Z reguły jeżeli kobieta nie jest żoną
ani narzeczoną nie powinna tu być.
-Pani Zosiu, spokojnie. Najważniejsze, że żyje.
-Proszę żeby o tym co się stało powiedziała pani Daria. Pani
Zofia jako mam reaguje zbyt emocjonalnie a pani wie co to znaczy i Tomek pani
zaufa.
Weszłam do Sali pooperacyjnej. Tomek już się wybudził:
-Cześć kochanie. Jak się czujesz?
-Co się stało?
-Miałeś wypadek razem z Danielem. Jemu nic nie jest. Nie martw
się.
-Dlaczego nie czuję palca wskazującego? Daria czemu ty płaczesz?
-Tomek- mówiłam przez łzy.- Miałeś zmasakrowaną tą rękę. Uratowali
ją ale ten palec… Tomek oni musieli go… amputować.
-Nie, to niemożliwe. Daria powiedz, że to nieprawda. Błagam!
Nie!
-Tomek, kochanie. Ja wiem, że to…
-Daria to koniec. Rozumiesz koniec.
-Kocie, błagam cię nie poddawaj się. Masz rodziców i mnie.
Dasz radę wrócić do gry.
-Ale jakiej? Do kadry już się nie dostanę. A co jeśli
jeszcze kciuk będzie tylko w 50% sprawny? Co wtedy? Koniec z graniem. The End.
__________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale początek szkoły, wiele się ostatnio wydarzyło nie miałam głowy do pisania. Jest tu jeszcze ktoś?
Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale początek szkoły, wiele się ostatnio wydarzyło nie miałam głowy do pisania. Jest tu jeszcze ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz